"Bezpłodność stała się plagą naszych czasów: w całej Unii dotyka ok. 15 proc. par, a w Polsce cierpi z jej powodu aż milion par" - napisała w piśmie do KE Grabowska. Pytana, dlaczego zdecydowała się na ten ruch, przekonuje, że dopóki Unia nie zapewni swoim obywatelom równego dostępu do in vitro, część z nich wciąż będzie dyskryminowana. Dostęp do leczenia niepłodności jest zróżnicowany w zależności od tego, czy państwo członkowskie finansuje tę metodę. "Pieniądze nie powinny być barierą w dostępie do leczenia schorzeń, szczególnie tych, które mają kluczowe znaczenie dla Unii. A niepłodność taką chorobą jest na pewno" - mówi Grabowska.

Reklama

Komisarz Androulle Vassiliou odpowiada, że "Komisja potwierdza wyrażone przez panią poseł obawy, dotyczące różnorodnego dostępu obywateli UE do leczenia bezpłodności". I deklaruje, że Komisja "bada obecnie, czy istnieje potrzeba badań i sporządzenia mapy rozrodu w UE w odniesieniu do jakości i bezpieczeństwa".

"Mapa rozrodu pokazałaby, jak w krajach Unii wygląda kwestia leczenia niepłodności. Jak często i na jakiej zasadzie: płatnej czy bezpłatnej te formy leczenia są dostępne" - wyjaśnia Grabowska. I twierdzi, że następnym krokiem musi być debata o utworzeniu funduszu celowego, z którego możliwe byłoby finansowanie sztucznego zapłodnienia w biedniejszych państwach. "Rozmaite fundusze wspomagające już istnieją. Nie ma przeszkód, żeby kolejny z nich dotyczył leczenia niepłodności" - przekonuje eurodeputowana SdPl.

Posłanka PO Elżbieta Radziszewska inicjatywę Grabowskiej nazywa "typową zagrywką polityczną" i przekonuje, że powstanie funduszu jest nierealne. "Unia rzeczywiście poświęca środki na rzeczy, które są społecznie ważne, ale nie wtrąca się w ogóle w sprawy moralne, etyczne i bioetyczne. Teraz może zbadać, jak wygląda sytuacja w poszczególnych państwach, ale nic w tej kwestii nie zrobi" - przekonuje Radziszewska.

W odpowiedzi Komisji Europejskiej na pismo Grabowskiej czytamy rzeczywiście, że „wspólnota musi respektować kompetencje państw członkowskich w odniesieniu do organizacji oraz świadczenia usług zdrowotnych”. Joanna Kluzik-Rostkowska twierdzi jednak, że to nie przekreśla sprawy. "Unia zdaje sobie sprawę, jak wielkim problemem jest niski przyrost naturalny. Powołanie funduszu byłoby w interesie Unii i sądzę, że tak właśnie się stanie" - mówi posłanka PiS.

Sama Grabowska nie zamierza składać broni. "Unia nie zamknęła tematu, co uważam za sukces. Dam Komisji trochę czasu na przemyślenia i po wakacjach znów będę pytać, co zamierza zrobić w sprawie zapewnienia swoim obywatelom równego dostępu do leczenia niepłodności" - zapowiada.