Klich tłumaczył, jakiej postawy Warszawa oczekuje od Stanów Zjednoczonych w czasie trwających negocjacji w sprawie umieszczenia na naszym terytorium elementów tarczy antyrakietowej. Według szefa MON, powinniśmy być dla Waszyngtonu partnerem strategicznym w tej części świata - tak jak Egipt na Bliskim Wschodzie albo Pakistan w Azji Środkowej.

Reklama

Ale nie chodzi tylko o szacunek. Klich liczy na bardzo konkretną pomoc finansową. "Nasze oczekiwania od USA idą nie w miliony, ale w dziesiątki milionów dolarów" - stwierdził. Przekonywał, że nie są to żądania wygórowane, a do tego zakładające, że większość wydatków i tak poniesiemy sami. I zaraz dodał, że budżet obronny USA "będzie w stanie to unieść".

"To nie jest tak, że przychodzimy z pustą czapką do partnera amerykańskiego i mówimy: słuchaj Ameryko, Polska liczy tylko na Ciebie" - powiedział minister. Wyjaśniał, że Warszawa liczy na trwający wiele kolejnych lat proces unowocześniania armii.

"Amerykanie wiedzą, że bez dobrze wyposażonego partnera, takiego jak Polska, znacznie ciężej będzie im prowadzić swoją politykę europejską" - dodał. Przekonywał, że wszelkie informacje na temat impasu w rozmowach na temat tarczy są przesadzone.

Reklama