Schetyna powiedział, że zmiany w sierpniu będą, ale raczej nie więcej niż trzy. To oznaczałoby, że przynajmniej dwie osoby z naszej listy uratują posady. I już dziś można wskazać tych, którzy obrali najlepszą drogę ratunkową.
Cezary Grabarczyk nie komentował publicznie ubiegłotygodniowych doniesień DZIENNIKA. Zamiast tego obszernie tłumaczył premierowi i jego współpracownikom, nad czym pracuje. "Można było zrobić więcej" - mówi Schetyna, który brał udział w tej naradzie. W jej konsekwencji Grabarczyk i jego resort infrastruktury będą teraz pod bieżącą kontrolą najważniejszych osób w rządzie. Podzielenie się odpowiedzialnością może być dla ministra najlepszym sposobem na uratowanie się przed dymisją.
Zupełnie inaczej postępuje szef MON. Klich nazwał wczoraj nasze doniesienia durnymi plotkami. "Trudno nam będzie znaleźć jego następcę i on to wie" - tłumaczy tę butność jeden z polityków PO. Minister niemal gloryfikował swoje dokonania w resorcie i stwierdził, że gdyby był źle oceniany przez Donalda Tuska, to by o tym wiedział. "Sęk w tym, że i Klich, i pozostała czwórka dobrze wiedzą, że nieprzypadkowo znaleźli się w grupie kandydatów do zmiany" - wyjaśnia DZIENNIKOWI jeden z polityków Platformy. Nie dziwi go, że każdy zaprzecza. "Ale premier wolałby, żeby równie mocno pracowali, jak teraz się chwalą" - mówi nasz rozmówca.
Z listą DZIENNIKA najmocniej walczą Katarzyna Hall i Maciej Nowicki. Politycy PO śmieją się, że szefowa MEN ma w resorcie kontrolę. Szef doradców premiera Michał Boni sprawdza, czy naprawdę dzieje się tam tak źle. Hall wczoraj już zmieniła nieco ton i prosiła, by z oceną jej pracy poczekać do czerwca, gdy gotowy będzie cały pakiet zmian w edukacji.
Minister środowiska czekać nie chce. Na kolejnych konferencjach opowiada, że został skrzywdzony przez DZIENNIK, bo pracuje bardzo intensywnie. Wczoraj przyznał jednak, że gdy premier uzna jego pracę za "niewystarczającą lub nieefektywną", to go zmieni. Tymczasem z porządku dzisiejszych obrad rządu wypadł projekt rozporządzenia ministra środowiska o ograniczeniu emisji dwutlenku węgla. To jego porażka w prestiżowym sporze z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem. A takie spory to najlepszy barometr poparcia u szefa rządu.
A co z Barbarą Kudrycką? To jej obecność na liście wzbudziła największe kontrowersje. Tego samego dnia premier bronił jej planów reformy szkolnictwa wyższego. "Będzie oceniana za to, jak poradzi sobie z buntem profesorów, bo tego zupełnie nam nie potrzeba" - mówi nasz rozmówca z rządu Tuska.
Rekonstrukcja jest pewna. Kto straci pracę? Dziś nie wiadomo. Ale jaki będzie klucz zmian? "Rząd ma być jak zwarta drużyna i grać jedną piłką, więc odejdą ci, którzy grają swój mecz, trafiając czasem do własnej bramki" - opowiada polityk PO. Przyznaje, że dla części ministrów umieszczenie w gronie zagrożonych miało być jedynie mobilizacją do ciężkiej pracy. "Każdy ze wskazanych wie, jak ocenia go premier, a pewna nerwowość pokazuje, że mają się czego obawiać" - zapewnia nasz rozmówca.