Inne / Fot. Igor Morye

Balas twierdzi, że nie tylko on miał takie wątpliwości. "Formułowały je też inne osoby" - zeznał Balas. Kto? Tego prokurator też nie chce powiedzieć, znów zasłaniając się tajemnicą.

Mimo oporów, decyzja o zatrzymaniu Blidy zapadła. Dlatego przewodniczący komisji, Ryszard Kalisz, chciał widzieć, dlaczego była posłanka miała trafić do aresztu, a na wolności była osoba, której rzekomo Blida dała łapówkę.

"W stosunku do Blidy istniało wysokie prawdopodobieństwo, że przestępstwo popełniła. Natomiast w wypadku Zbigniewa B., który pieniądze miał wziąć, uważaliśmy, że kwestia zatrzymania schodziła na dalszy plan, skoro oceniliśmy, że dowody nie są tak silne jak w przypadku Blidy" - tłumaczył komisji Balas.

Reklama

"Nie było nacisków"
Balas jest już trzecim prokuratorem, który zeznaawał przed komisją śledczą. Tuż przed nim przesłuchiwano innego katowickiego śledczego Tomasza Wolnego.

"Nie wywierano na mnie nacisków" - zeznał prokurator Piotr Wolny przed komisją wyjaśniającą okoliczności samobójstwa Barbary Blidy. Po śmierci byłej posłanki lewicy nie zbierano już dowodów - dodał Wolny, odpierając wczorajsze zarzuty, że śledztwo toczyło się wbrew prawu, już po samobójstwie Blidy.

Wątek śledztwa przeciw Barbarze Blidzie umorzono w lipcu 2007 roku, trzy miesiące po jej śmierci - tłumaczył Piotr Wolny z katowickiej prokuratury. Odpowiadając na wczorajsze zarzuty szefa komisji Ryszarda Kalisza, że niezgodnie z prawem przeszukiwano dom nieżyjącej posłanki lewicy, Wolny zapewnił, że nie chodziło o zbieranie dowodów.

Reklama

"Były podstawy do zatrzymania Blidy"
"Kończyliśmy przeszukania i oględziny komputera. Przeszukanie zaczęto za życia Blidy i należało je dokończyć tak, żeby nie narazić się na zarzut, że coś zginęło lub zostało utajnione" - wyjaśniał prokurator Wolny. "Nie wywierano na mnie nacisków w śledztwie" - podkreślił.

Zdaniem przesłuchiwanego prokuratora były podstawy do zatrzymania Barbary Blidy i postawienia jej zarzutów. Istniały bowiem także inne dowody niż zeznania zamieszanej w aferę węglową Barbary Kmiecik, tak zwanej śląskiej Alexis. "Rzadko zdarza się, aby na podstawie jednego świadka konstruować zarzuty" - podkreślił Wolny.

Podobnie jak wczoraj, obrady komisji śledczej nie mogły obejść się bez poselskich kłótni. Beata Kempa z PiS starła się Ryszardem Kaliszem z SLD. Wszystko zaczęło się od tego, że Piotr Wolny odmówił odpowiedzi na jedno z pytań, zasłaniając się tajemnicą zawodową. Jednak Ryszard Kalisz, posiłkując się opinią eksperta, stwierdził, że prokurator może odpowiedzieć.

Więcej ekspertów do komisji
Wtedy Beata Kempa zażądała powołania oddzielnego eksperta z dziedziny ochrony informacji niejawnych. Wywiązała się krótka sprzeczka. "To obejście prawa i bardzo sprawnie wyreżyserowany spektakl" - oburzyła się posłanka PiS, komentując działania komisji.

W końcu Ryszard Kalisz uległ i stwierdził, że jeśli Prezydium Sejmu wyrazi zgodę, to na następne posiedzenie zaprosi więcej ekspertów.