Polskie media są stronnicze

"Zwróciliśmy uwagę na to, że w potoku informacji publikowanych przez polskie media na temat konfliktu południowoosetyjskiego wyraża się wielką troskę z powodu cierpiącej w jego następstwie ludności gruzińskiej. Jednocześnie praktycznie nie wspomina się o ofiarach i zniszczeniach spowodowanych akcją armii gruzińskiej przeciw mieszkańcom Południowej Osetii. Tylko czasem przemknie gdzieś uwaga, że Cchinwali <też ucierpiało>" - pisze w swoim liscie do "Gazety Wyborczej" rosyjski ambasador.

Reklama

Władimir Grinin udaje, że nie słyszał deklaracji swojego szefa, ministra spraw zagranicznych Siergieja Iwanowa, który jasno powiedział, że Gruzja musi być podzielona. Pisze bowiem, że wezwania w polskich mediach pod adresem Moskwy, by szanowała integralność terytorialną Gruzji, są zupełnie niepotrzebne.

"Rosji nie należy do tego wzywać. Szacunek dla suwerenności i integralności terytorialnej państw pozostający w ścisłej zgodzie z prawem międzynarodowym jest aksjomatem naszej polityki zagranicznej" - zapewnia w liście rosyjski ambasador.

Rosyjskie siły pokojowe i przypadkowe ofiary w Gruzji

Reklama

Dalej Grinin szczegółowo opisuje zniszczenia stolicy Osetii Południowej, a liczbę cywilnych ofiar gruzińskiego ostrzału szacuje na nawet dwa tysiące. O gruzińskich cywilach, którzy zginęli podczas agresji Rosji na terytorium Gruzji, pisze, że "były to przypadkowe ofiary". Wojnę nazywa "operacją przymuszania do pokoju", a rosyjską armię "siłami pokojowymi", która dbała o porządek w gruzińskim mieście Gori. Papier jest przecież cierpliwy i wytrzyma wszystko...

"Ubolewamy nad wszystkimi ofiarami nierozumnych akcji kierownictwa gruzińskiego zarówno bezpośrednich, jak i pośrednich. To dotyczy także gruzińskiego miasta Gori, które poniosło przypadkowe straty w czasie operacji przymuszania strony gruzińskiej do pokoju, a konkretnie - w czasie likwidowania w pobliżu Gori gruzińskich baz wypadowych służących za punkt wyjścia do agresji na Południową Osetię. Przy tym rosyjskie siły pokojowe utrzymujące, dopóki nie wróciły tam władze miejscowe, porządek w tym mieście zaopatrywały mieszkańców w żywność, a także inne przedmioty pierwszej potrzeby, oraz zapewniały im pomoc medyczną" - oto wersja wydarzeń według ambasadora Grinina.

Reklama

Pomagamy w Osetii, jak tylko możemy

Ze słów przedstawiciela Rosji w Polsce wynika, że Rosjanie tylko pomagają w Osetii. Ale nie w atakach na Gruzję, a w odbudowie zniszczeń.

"Dziś dla tych, którzy przeżyli, priorytetem jest odbudowa pokojowego życia, co nie jest łatwym zadaniem, skoro zniszczona jest cała infrastruktura. W praktyce dużą część Cchinwali i sąsiadujące z miastem dziesięć wiosek należy odbudować od podstaw. To przerażająca ludzka tragedia i my, Rosjanie, staramy się pomóc Południowej Osetii, jak tylko możemy" - deklaruje ambasador Rosji w Polsce.