Podpisanie umowy z Amerykanami to było wielkie wydarzenie dla Polski, ale pełne małostkowych złośliwości naszych polityków. Najpierw ponad 10 minut spóźnił się prezydent. Na Lecha Kaczyńskiego karnie czekała cała sala. Ale potem było coraz gorzej.

Reklama

Gdy tylko amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice i szef MSZ Radosław Sikorski złożyli podpisy pod umową o tarczy, Tusk zwrócił się do Rice po angielsku. "Negocjacje były trudne, ale przyjazne. Jesteśmy przyjaciółmi pani sekretarz" - mówił szkolną, bezbarwną angielszczyzną.

"Kiedy mój rząd zaczął negocjacje, przejmując wysiłek naszych poprzedników, skupiliśmy się na maksimum tego, co będzie decydować o bezpieczeństwie naszej ojczyzny i wszystkich Polaków" - przemawiał premier.

Obok stał wciąż uśmiechnięty Kaczyński, który nie posługuje się językiem angielskim, i amerykańska sekretarz.

Tusk: Melduję wykonanie zadania

Reklama

Tusk odczytał - już po polsku - fragment wspólnej polsko-amerykańskiej deklaracji: "USA są zobowiązane do zabezpieczenia bezpieczeństwa Polski i wszelkich obiektów amerykańskich umieszczonych na jej terenie. Polska i USA będą działać wspólnie wobec militarnych i niemilitarnych zagrożeń. Oba państwa są przekonane, ze współpraca przyniesie długotrwałe korzyści".

Dodał, że Polska i USA zamierzają podpisać dalsze porozumienia, które mają zwiększyć współpracę pomiędzy nimi.

Reklama

"Mamy prawo sądzić, ze dokonaliśmy wielkiego przełomu w bezpieczeństwie Polski i USA. Staraliśmy się, by globalne bezpieczeństwo oznaczało również bezpieczeństwo naszego terytorium” - dodał premier.

"Chciałem podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego przełomu, w tym panu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Cieszę się, że wspólnie możemy zameldować Rzeczpospolitej wykonanie zadania" - zakończył swoje przemówienie Tusk. To oczywiste nawiązanie do słów Lecha Kaczyńskiego, który złożył meldunek bratu po wygraniu wyborów prezydenckich.

Potem premier odwrócił się do prezydenta i - jak relacjonują reporterzy RMF - zapytał z ironicznym uśmiechem, czy Lech Kaczyński też chce przemówić po angielsku.

Prezydent: Dobra umowa mimo napięć

"Bardzo się cieszę, że niezależnie od wahań, jakie się zdarzały, mamy dobrą umowę. To jest najważniejsze. Były chwile napięcia - są za nami. Cel strategiczny został osiągnięty" - powiedział prezydent Lech Kaczyński.

Jaki cel miał na myśli prezydent? "Chodzi o to, aby nasz amerykański partner był zainteresowany określonym układem sił w naszym kraju, zablokowaniem odpowiednich wpływów. Pod tym względem osiągnęliśmy 100 procent sukcesu. A to w polityce zdarza się rzadko. To tym większy dzień dla naszego kraju" - podkreślił Kaczyński.

Tak jak premier, tak i prezydent pozwolił sobie na złośliwości. Kaczyński podziękował przede wszystkim negocjatorowi Witoldowi Waszczykowskiemu. A wiadomo, że ten jest mocno skonfliktowany z premierem Donaldem Tuskiem.

"Panie premierze, serdecznie gratuluję. Jeżeli chodzi o to wykonanie zadań, to chciałem zameldować też poprzedniemu rządowi" - zakończył swoje wystąpienie prezydent.

Rice: Negocjacje trudne, ale nie nieprzyjacielskie

W złośliwości między polskimi politykami wpisała się - być może nieświadomie - amerykańska sekretarz stanu. Condoleezza Rice dziękowała Polakom, ale szczególnie wyróżniła szefa MSZ Radosława Sikorskiego - jak powiedziała: jej dobrego przyjaciela.

Rice powtórzyła, że tarcza nie jest skierowana przeciwko nikomu, a ma być obroną przed atakami. I dodała, że to tylko jeden z przykładów wzmacniania współpracy Polski i USA.

Po przemówieniach wszyscy ustawili się do wspólnego zdjęcia. I tu już nieporozumień nie było. Prezydent, śmiejąc się, mocno uścisnął rękę Sikorskiemu, jakby zapominając o niedawnych konfliktach.