Adam Gierek, który do Parlamentu Europejskiego dostał się z rekomendacji Unii Pracy, rozesłał e-maila do europosłów, w którym wyjaśniał swoje relacje z okulistką prof. Ariadną Gierek-Łapińską, zawieszoną w wykonywaniu zawodu za to, że pod wpływem alkoholu przyjmowała pacjentów. Gierek pisze, że lekarka to jego była żona, która "publicznie i definitywnie odcięła się od jego rodziny ćwierć wieku temu". Przypomina, że od 25 jest żonaty z Krystyną Zębalą-Gierek. Apeluje też do mediów, by informacje o okulistce podawały "bez zbędnych i krzywdzących dla mnie i moich bliskich podtekstów, które sugerują nieomalże moralną odpowiedzialność mojego śp. ojca Edwarda Gierka i moją za obecne czyny osób, które kiedyś przewinęły się przez nasze życie".
Reakcja Wojciechowskiego z LPR była dosadna. "Przesyłanie do mnie informacji związanych z E. Gierkiem wywołuje niepożądane uczucia. Mówiąc z angielska, g... mnie obchodzi, co oświadcza Adam Gierek" - napisał Wojciechowski. I dalej: "Być może Gierek nie jest kompromitującym nazwiskiem. Osoba pierwszego sekretarza niewątpliwie była. Publiczne przywoływanie lub powoływanie się na ten kontekst, po tylu latach, świadczyć może o kompletnym braku umiaru. Zdaje się, że ostatni film A. Wajdy nie spełnił jeszcze swego przesłania »Słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta - do kałuży błota«".
Wojciechowski oburzył się też na poprzedzenie nazwiska pierwszego sekretarza PZPR sformułowaniem "śp." - "Edward Gierek był komunistą, członkiem partii marksistowskiej, wrogiej religii katolickiej. Partii, która mordowała i zniewalała społeczeństwo oraz poszczególne jednostki. Publiczne wywoływanie postaci komunistycznego sekretarza w prywatno-rodzinnym kontekście zakrawa na kpinę" - odparował europoseł LPR.
Jego słowami są zszokowani inni eurodeputowani. "Chciałbym, żeby to był tylko zły sen" - mówi Ryszard Czarnecki. A Konrad Szymański rozkłada ręce: "To nawet nie nadaje się do komentowania".