Czy odtworzone wydarzenia już wskazują, że polska polityka zagraniczna jest sparaliżowana? To był gorący dzień. 4 lipca premier ogłosił, że Polska nie przyjmuje amerykańskiej oferty za zgodę na tarczę. Prezydent chce sprawdzić, czy jest oszukiwany przez rząd. Odbywa się konfrontacja. Dochodzi do tajnego przesłuchania ministra spraw zagranicznych przez prezydenta. Z pytań, które prezydent zadawał Sikorskiemu wynika, że posądzał go o zdradę interesów Polski.

Reklama

"Czy pan zna Rona Asmusa?" - pyta Kaczyński.

"Nie widzę związku ze sprawą tarczy" - odpowiada Sikorski

"Powtarzam pytanie, czy pan zna Rona Asmusa?"

"Nie widzę związku."

Reklama

"Zna pan?"

"Zna go pani Fotyga, ja go też znam."

"Proszę zaprotokołować: "Potwierdził, że zna Rona Asmusa."

Asmus to prominentny polityk amerykańskich demokratów. Dlaczego prezydent o niego pytał? Podejrzewał, że Sikorski zawarł tajny pakt z demokratami. Taki, że umowa o tarczy zostanie podpisana z nimi, a nie z odchodzącą administracją Busha.

Prezydent sądził też, że Sikorski tłumaczył rozmowę telefoniczną między wiceprezydentem Cheneyem a premierem Tuskiem, do której doszło 3 lipca. Przypuszczał, że szef dyplomacji mógł celowo zniekształcać wypowiedzi polityków.

"Czy pan jest tłumaczem?" - pyta prezydent

Reklama

"Jakie to ma znaczenie?" - dziwi się Sikorski

"Czy pan jest tłumaczem, powtarzam pytanie?"

"Nie rozumiem, jaki to ma związek ze sprawą."

"Proszę zaprotokołować: <Odmawia odpowiedzi na pytanie, czy jest tłumaczem>."

"Nie jestem tłumaczem, ale dobrze mówię po angielsku, czego dowodem jest dyplom uczelni wyższej, którą ukończyłem w Anglii."

"Czy pan tłumaczył wczorajszą rozmowę telefoniczną Donalda Tuska z amerykańskim wiceprezydentem Dickiem Cheneyem?"

"Nie. Tłumaczył ją tłumacz Białego Domu, który był na linii w czasie rozmowy Tusk-Cheney."

Cała nagrywana rozmowa Kaczyński-Sikorski była pełna emocji. W napiętej sytuacji wypłynęły animozje dzielące od dawna prezydenta i ministra. Nie obeszło się nawet bez osobistych wycieczek.

"Pańskie ego jest rozdęte do monstrualnych rozmiarów" - rzucił w pewnym momencie prezydent.

"Jeśli pan będzie mnie nadal obrażał, wyjdę" - odparował Sikorski.

Prezydent i szef MSZ nie znoszą się od dawna. Lech Kaczyński w wielu rozmowach z premierem powtarza, że Sikorski nie powinien kierować polską dyplomacją. W towarzystwie swoich współpracowników jest jeszcze bardziej radykalny. Sugeruje agenturalne powiązania Sikorskiego. To doprowadziło od incydentu podczas jednego ze spotkań w sprawie tarczy. Sikorski został doproszony do Belwederu na rozmowę Tuska z Kaczyńskim. Jeszcze w kuluarach nie potrafił opanować wzburzenia. Powiedział współpracownikom prezydenta, że pozwie Kaczyńskiego do sądu: "Mówił, że immunitet nie będzie chronił prezydenta dożywotnio i że za obelgi odpowie przed sądem. Ja się Radkowi nie dziwię, każdy ma jakie granice wytrzymałości" - opowiada polityk z otoczenia Tuska.

Tuż przed wejściem na spotkanie premiera i prezydenta doszło do ostrej wymiany zdań między Sikorskim a Anną Fotygą, prezydencką minister. Szef dyplomacji wypalił: "Można być prezydentem, ale można być też chamem". Fotyga odeszła bez słowa.

p

Czytaj więcej: "Wojna polsko-polska o tarczę antyrakietową"

"PO i PiS zapomniały o interesie państwa" - komentarz Roberta Krasowskiego, redaktora naczelnego DZIENNIKA