"Żywimy nadzieję, że podobne działania już się nie powtórzą. To nauczka na przyszłość" - napisali w oświadczeniu politycy Platformy, PSL i Lewicy, dodając jednak, że nie jest to oficjalne stanowisko Sejmu, a jedynie ich partyjnych klubów.
"Stała się rzecz skandaliczna, niedopuszczalna i za którą odpowiadają ci, którzy są winni, ale również i my wszyscy posłowie - 460 członków polskiego Sejmu. Uznaliśmy, iż zawiedliśmy zaufanie naszych wyborców, dopuściliśmy do naruszenia godności Sejmu, ale także naruszyliśmy w ten sposób godność naszych wyborców" - odczytywał oświadczenie poseł lewicy Witold Gintowt-Dziewałtowski.
W dokumencie zabrakło jednak słowa "przepraszam". Posłowie składają w nim jedynie "wyrazy głębokiego ubolewania". "Cały ten tekst to są przeprosiny" - tłumaczy Gintowt-Dziewałtowski.
Nie ma tam też podpisu szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego? "PiS wyraził stanowisko odrębne. Nie identyfikował się z treścią oświadczenia" - stwierdził jedynie Grzegorz Dolniak z Platformy Obywatelskiej.
Na burzliwym i wypełnionym kłótniami środowym posiedzeniu komisji regulaminowej PiS zarzucało PO, że przeprowadza "sąd kapturowy" nad Zbigniewem Ziobrą, który nie mógł się bronić, bo nie stawił się na komisji. Jak tłumaczył, nie dostał informacji o posiedzeniu i wyjechał do Krakowa. Jak jednak ustalił DZIENNIK, gdy posłowie zaczynali kłótnie, Ziobro był w Warszawie. Do Krakowa pojechał później.
Uchylenia immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości domaga się prokuratura, która chce postawić Zbigniewowi Ziobrze zarzut za bezprawne - jak twierdzi - pokazanie Jarosławowi Kaczyńskiemu akt śledztwa w sprawie mafii paliwowej.
Suski odchodzi
Awantura wokół ZIobry zbiegła się w czasie z inną decyzją dotyczącą komisji regulaminowej. Prezydium Sejmu usunęło z niej dotychczasowego wicperzewodniczącego - Marka Suskiego z PiS. Ale nie za przedwczorajszą awanturę. Zgodnie z regulaminem, poseł, którego ukarała komisja etyki, nie może dalej być członkiem komisji regulaminowej. A Suskiego upomniano za sugerowanie, że urzędnicy z nadania PO mają płacić partii 10 procent swoich zarobków.