Zawieszenia Zbigniewa Girzyńskiego domagał się szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Girzyński przyznał, że czuje się winny złamania uchwały partyjnej o bojkocie TVN, ale jak tłumaczył, zrobił to w ważnej sprawie. "Mogłem zrobić tylko tyle" - pisze na swoim blogu i porównuje swoją decyzję do głośnych protestów: samospalenia na Stadionie Dziesięciolecia czy wyniesienia przez Bronisława Wildsteina skopiowanych katalogów IPN.
Już wczoraj, na początku wieczornego programu w TVN24, Girzyński tłumaczył, że przyszedł, by zaprotestować przeciwko polityce PO wobec IPN. Bronił Sławomira Cenckiewicza, historyka Instytutu i zarazem współautora kontrowersyjnej książki "SB a Lech Wałęsa". Cenckiewicz podał się do dymisji, bo - jego zdaniem - na IPN wywierane były naciski polityczne ze strony PO.
"Od dłuższego czasu trwa bezprzykładna nagonka na środowisko niezależnych badaczy historii najnowszej" - pisze na blogu w onet.pl Girzyński. Przekonuje, że Platforma używa w stosunku do historyków "określeń niedopuszczalnych". "Opinie te są wypowiadane przez polityków PO, którzy starają się w ten sposób podważać świętą zasadę niezależności badań naukowych" - twierdzi.
Girzyński chce poruszyć opinię publiczną
"Stanęliśmy w obliczu najbardziej poważnego po 1989 roku kryzysu, wymierzonego w niezależność badań naukowych" - straszy Girzyński. I żali się, że "próby zwrócenia na ten problem uwagi mediom przynoszą bardzo skromne rezultaty".
"Mam nadzieję, że tym gestem przynajmniej trochę poruszę opinię publiczną. Mam nadzieję, że być może dzięki tej postawie uda się powstrzymać działania polityczne wymierzone w niezależność badań naukowych" - pisze o swym występie w TVN24.
>>>Poseł PiS złamał bojkot telewizji TVN
Zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego, gdy wystąpi stan wyższej konieczności, ludzie muszą nieraz posunąć się do nadzwyczajnych działań. Poseł PiS przywołuje kilka takich wydarzeń. Pisze o samospaleniu Ryszarda Siwca na Stadionie Dziesięciolecia w proteście przeciwko agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Wspomina akcję Bronisława Wildsteina w IPN.
Pochwała dla autorów książki o Wałęsie
"W tym roku dwaj odważni naukowcy wydali książkę, aby wywołać dyskusję i o historii rozmawiać na argumenty i fakty, a nie na mity i na polityczne zapotrzebowanie nawet najpotężniejszych polityków" - pisze o publikacji Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
"Mój skromny, wręcz niezauważalny protest, jaki wczoraj miał miejsce, w zestawieniu z tymi przykładami, które wstrząsnęły historią, jest zaledwie detalem teraźniejszości. Mogłem zrobić tylko tyle. Mam nadzieję, że mój kontrowersyjny i - w sensie dyscypliny klubowej - naganny czyn wywoła dyskusję nad granicami ingerencji polityków w sferę wolności badań naukowych" - kończy polityk Prawa i Sprawiedliwości na swym blogu.