"Jeśli PO złoży swój projekt, który nie ma szans, to nasz, gwarantuje to kolegom z PO, przejdzie" - zapowiada Eugeniusz Kłopotek z PSL. I prawdopodobne, że ma rację.

Reklama

Platforma proponuje, by od kwietnia tego roku do końca przyszłego partie nie dostały ani złotówki z budżetu. Co chce zmienić PSL? Dofinansowanie partii politycznych zostałoby obcięte o jedną czwartą i zamrożone na takim poziomie. Do tego w ustawie znajdą się przepisy, które ograniczają wykorzystanie partyjnych pieniędzy z budżetu na spoty reklamowe czy kampanie billboardową. Projekt ludowców jest już gotowy.

>>>Pawlak wbija Platformie nóż w plecy

Jeszcze niedawno Eugeniusz Kłopotek i wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski ręka w rękę pracowali nad wspólnym projektem ograniczenia finansowania. Podstawową różnicą było tylko, o ile obciąć budżetowe pieniądze dla partii: PO proponowała połowę, a PSL jedną czwartą. Stanęło pośrodku, na jednej trzeciej. Tyle że projekt wciąż spoczywa w szufladach klubów parlamentarnych PSL i PO.

"Mieliśmy projekty zmniejszające finansowanie, ale to była inna sytuacja ekonomiczna. Teraz, skoro tniemy wydatki gdzie tylko można, trzeba myśleć nad bardziej radykalną wersją" - twierdzi Waldy Dzikowski. Gdy okazało się, że rząd ma szukać oszczędności, to władze PO wpadły na pomysł, by oszczędzić także na finansowaniu partii. Taką decyzję podjęto, choć z góry było wiadomo, że projekt w takim kształcie ma małe szanse na realizację. Właśnie z tego powodu Platformie oberwało się od pozostałych partii, które bronią swoich pieniędzy i traktują propozycję cięć jako grę pod publiczkę. "Jak ktoś przez kilka lat dostaje dużo, to trochę zaskórniaków odłożył i może zgrywać teraz oszczędnego" - krytykuje PO członek władz PSL. "To działania propagandowe" - wtóruje szef klubu PiS Przemysław Gosiewski.

Platforma odpiera zarzuty: "Jeśli propagandą jest propozycja rezygnacji z ponad 200 milionów złotych, to taka argumentacja jest bez sensu" - odpowiada Waldy Dzikowski. Politycy PO przypominają, że zakaz finansowania partii z budżetu był jednym z punktów programu partii w kampanii wyborczej i zapowiadają, że groźby PSL nie zmienią planu działania. – Będziemy walczyć o swój projekt do końca – deklaruje szef klubu PO Zbigniew Chlebowski.

Ale choć projekt zawieszenia finansowania ma małe szanse w Sejmie, to jest bardzo prawdopodobne, że posłowie ograniczą budżetowe pieniądze dla partii. Bo taki projekt zapowiada nie tylko PSL, ale też SLD.

Reklama

>>>Wielki zgrzyt o pieniądze w koalicji PO-PSL

Lewica ma złożyć własną propozycję dziś lub jutro. Inną propozycje ma PiS. Wprawdzie sprzeciwia się obcięciu finansowania, ale może być za ograniczeniem korzystania z samochodów służbowych.

I na złość PO za wprowadzeniem zakazu wykorzystywania instytucji rządowych do prowadzenia kampanii wyborczej. "Z jednej strony PO mówi o zawieszeniu finansowania, a z drugiej prawie codziennie do Olsztyna przyjeżdżają kolejni ministrowie, promują partię i robią za pieniądze podatników kampanię swojemu kandydatowi na prezydenta miasta" - tłumaczy Przemysław Gosiewski. Co na to PO? "Zobaczymy, czy ten zapał w PiS-ie nie ostygnie, jak się zacznie kampania do europarlamentu i posłowie albo ministrowie prezydenta będą zabiegali o poparcie" - odpowiada polityk PO.

p

• Ludowcy chcą, by partie od 2010 roku otrzymywały mniej środków niż obecnie. Według PSL ograniczenie wysokości subwencji miałoby zależeć od wielkości partii. Duże partie miałyby stracić od 2010 roku około 25 proc., małe natomiast nieco ponad 20 proc. Wysokość wsparcia budżetowego dla partii nie będzie waloryzowana.

• PO zaproponowała w zeszłym roku całkowitą likwidację subwencji, jednak jej projekt nie zyskał akceptacji żadnego ugrupowania w Sejmie. Platforma chce zawiesić finansowanie na lata 2009 – 2011.

• SLD proponuje, by największym partiom - otrzymującym obecnie z budżetu od 35 do 40 mln rocznie - zabrać po połowie dotacji, zaś mniejszym, które dziś dostają z budżetu ok. 12 - 15 mln zł rocznie, po 10 proc. Sejmowy klub Lewicy poparł też zawieszenie finansowania partii na co najmniej trzy lata.

• Przeciw likwidacji finansowania z budżetu są PiS i prezydent. Według PiS zmniejszenie finansowania partii byłoby możliwe pod warunkiem, że takie same ograniczenia zostałyby wprowadzone w administracji rządowej „wykorzystującej stanowiska do promocji partii koalicyjnych”.