Policja dostałaby prawo zatrzymania osoby podejrzanej o używanie przemocy w rodzinie, jeśli zachodzi obawa, że użyje jej ponownie. Zatrzymany mógły siedzieć w areszcie dłużej niż 48 godzin.
"Teraz jest tak, że sprawca przemocy zostaje wypuszczony i trzeba czekać wiele miesięcy na postanowienie sądu lub prokuratury. W tym czasie często sprawca wpada w szał i dokonuje najgorszych czynów. Jak chociażby ostatnio, gdy mężczyzna wyszedł na zwolnienie warunkowe i zamordował żonę" - mówi nam posłanka PO Iwona Guzowska.
>>> Nie będzie zakazu dawania klapsa
Kolejne zaostrzenie polegałoby na tym, że sprawca przemocy trafiałby obligatoryjnie do placówki zapewniającej mu nocleg, by nie nachodził rodziny w domu. "Już kilka gmin przygotowało takie miejsca. To sprawca powinien tam trafiać, bo to on postąpił niewłaściwie, a nie ofiary" - mówi Guzowska.
Ostatnio Polaków zbulwersowały dwa tragiczne wydarzenia.
>>> Wypuszczony z aresztu zamordował żonę
32-letni Marek W. z Chodla (Lubelskie), skazany za znęcanie się nad rodziną, został zwolniony przez sąd z aresztu. Po trzech dniach spędzonych na wolności zadźgał nożem żonę. Kobiety nawet nie poinformowano, że jej brutalny mąż wyszedł na wolność.
>>> Sąd wypuścił z więzienia mordercę
Przed dwoma tygodniami w Wielkopolsce doszło do podwójnego zabójstwa, o które podejrzany był inny 32-latek. Był skazany na trzy lata więzienia za zgwałcenie byłej żony, ale sąd podjął decyzję o zwolnieniu go z aresztu do czasu uprawomocnienia wyroku. Mężczyzna, otoczony przez policję, popełnił samobójstwo.