"Ta sytuacja udowadnia - bardzo, bardzo mocno - że nasz sposób uprawiania polityki był skuteczny. Erika Steinbach zrezygnowała dopiero po niezwykle stanowczej interwencji rządu. Gdyby taka polityka była prowadzona od początku, uzyskalibyśmy znacznie więcej. A tak zyskaliśmy zaledwie 1 procent tego, co mogliśmy" - powiedział Jarosław Kaczyński.
>>> Sukces Polski. Steinbach w odstawce
Prezes PiS zasugerował, że gdyby jego partia nadal rządziła i prowadziła z Niemcami twardą politykę, to muzeum mające upamiętnić Niemców wysiedlonych po II wojnie światowej w ogóle by nie powstało. "Bo to muzeum jest w istocie kwestionowaniem naszego prawa do ziem północnych i zachodnich. Doszło do wysiedleń, ale z winy Niemiec" - podkreślił Jarosław Kaczyński.
>>> Bitwa o Steinbach wygrana - pisze Cezary Michalski
"To paranoja"
"Twierdzenie, że Niemcy dążą do zrzucenia z siebie odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej, to popadanie w paranoję" - odpiera zarzuty prezesa PiS w rozmowie z DZIENNIKIEM szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Krzysztof Lisek z PO.
Zaznacza, że decyzja o odsunięciu Eriki Steinbach od rady fundacji to nie sukces, a jedynie dobry znak. "Budowa Centrum Wypędzonych to pomysł, który średnio podoba się polskiemu rządowi, ale jest to idea niemiecka, na którą nasz rząd nie ma większego wpływu. Dlatego dobrze się stało, że na jego funkcjonowanie nie będzie miała bezpośredniego wpływu Steinbach, która w Polsce utożsamiana jest jako symbol złej woli i zakłamywania historii" - dodaje Lisek.
>>> „Polska Steinbach": Przyjdzie nowa Erika
Liczy też na to, że miejsce Steinbach zajmie osoba, której relacje z Polską będą bardzo pozytywne. "Liczę na rozsądek kanclerz Merkel" - mówi polityk PO.