Katowicki sąd rejonowy przychylił się do wniosków adwokatów Dochnala pod koniec stycznia. I po prawie dwóch latach postanowił, że prokuratorzy muszą sprawdzić, czy wobec lobbysty mogło dojść do prowokacji ze strony wymiaru sprawiedliwości. Wersję taką przedstawił sam Dochnal.
Decyzja sądu to duży sukces dla niego, nawet jeśli okaże się, że Dochnal zmyślił całą historię. Dlaczego? Bo dotychczasowi prokuratorzy z mocy prawa zostaną odsunięci od śledztwa przeciwko niemu. "Prokuratorzy nie mogą prowadzić śledztwa w tej samej sprawie, w której są świadkami. Nie mam wątpliwości, że zostaną odsunięci od sprawy Dochnala" - powiedział DZIENNIKOWI prawnik prof. Zbigniew Hołda. Minie więc sporo czasu, zanim nowi prokuratorzy zapoznają się z setkami tomów akt.
>>> Dochnal wyszedł z aresztu za kaucją
Jak doszło do takiej sytuacji? Jest lato 2007 roku. Dochnal, który siedział wtedy w areszcie w Katowicach, otrzymuje gryps od innego więźnia. Mariusz K. pisze w nim, że prokuratorzy z Katowic namawiali go do zeznawania przeciwko Dochnalowi. Lobbysta przekazał gryps władzom aresztu.
Tego samego lata Dochnala ostrzegł też więzienny fryzjer. Według niego prokuratorzy namawiali do składania zeznań przeciwko Dochnalowi dwóch innych skazańców - Jacka O. i Grzegorza L. O obu sprawach lobbysta poinformował prokuraturę.
Parę miesięcy później, w drugiej połowie października, do małej celi Dochnala weszło pięciu policjantów, dwóch ekspertów kryminalistycznych oraz dwóch przewodników z psami tropiącymi narkotyki. Towarzyszyli im dwaj prokuratorzy z katowickiej prokuratury.
Przeszukanie trwało ponad pięć godzin. Ale narkotyków nie znaleziono. Mimo to katowicka prokuratura postawiła lobbyście zarzuty. Dowodami były zeznania przestępców Jacka O. i Grzegorza L., którzy twierdzili, że Dochnal częstował ich skrętami z marihuaną.
Dochnal twierdził, że chwilę przed przeszukaniem jeden z policjantów miał go ostrzec: "Kazali nam podrzucić panu narkotyki. Ale ja nie będę w czymś takim uczestniczył" - zrelacjonował później Dochnal słowa policjanta. Jego adwokaci zawiadomili prokuraturę o prowokacji.
Prokuratura odmówiła wtedy wszczęcia śledztwa. Adwokaci zaskarżyli tę decyzję do sądu.
>>> Zatrzymali Dochnala, bo chciał uciec z kraju
Minęły prawie dwa lata i katowicki sędzia uznał, że prokuratura musi sprawdzić wersję wydarzeń przedstawioną przez lobbystę. Kazał też pod przysięgą przesłuchać policjanta, który miał ostrzec Dochnala przed podrzuceniem mu narkotyków.
Przesłuchani mieli zostać też więzienny fryzjer oraz Mariusz K., który w grypsie ostrzegał Dochnala przed prowokacją. Sędzia zarzucił prokuraturze, że przez dwa lata nie sprawdziła wiarygodności tego grypsu.
Ale najważniejsza decyzja sądu dotyczy katowickich prokuratorów. Sąd kazał prokuraturze sprawdzić, czy oskarżyciele fabrykowali fałszywe dowody przeciwko Dochnalowi.
Trzy tygodnie temu śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Opolu. Oskarżyciele prowadzą je w sprawie "przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych", którzy mieli nakłaniać więźniów do składania fałszywych zeznań przeciwko Dochnalowi. "Prowadzimy takie postępowanie" - potwierdziła DZIENNIKOWI Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Prokuratorzy, którzy od blisko pięciu lat prowadzą śledztwo przeciw najsłynniejszemu lobbyście III RP, to Adam Roch i Sebastian Chmielewski.
Sprawdzają, czy Dochnal prał brudne pieniądze, czy i jakich polityków opłacał i czy mieli oni tajne konta w Szwajcarii. To za ich sprawą Dochnal spędził prawie cztery lata w areszcie.
O prokuratorze Rochu zrobiło się głośno już dwa lata temu. Zażądał wtedy aresztu dla księgowej Dochnala, gdy ta była w zaawansowanej ciąży. Kobieta urodziła w areszcie, a Roch odmówił spotkania z nią przedstawicielowi rzecznika praw obywatelskich. Chmielewski będzie świadkiem przed sejmową komisją śledczą w sprawie śmierci Barbary Blidy. Świadkowie oskarżyli go o wymuszanie zeznań, które obciążyłyby byłą minister.
Katowicka prokuratura bagatelizuje sprawę. "W sprawie narkotyków lobbysty mieliśmy zeznania świadków. Nie można przecież zakładać, że zeznania podejrzanych o inne przestępstwa są niewiarygodne" - powiedział DZIENNIKOWI prokurator Leszek Goławski, rzecznik prasowy katowickiego biura ds. przestępczości Prokuratury Krajowej.