Jeszcze dwa tygodnie temu Iwona Palka, szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach, walczyła w sądzie z obrońcami Tomasza Karwowskiego o utrzymanie jego aresztu. Adwokaci w maju zaskarżyli do sądu kolejne przedłużenie Karwowskiemu aresztu, do 7 sierpnia. W odpowiedzi prokurator Palka argumentowała, że jej oskarżyciele nie sprawdzili jeszcze wszystkich wątków i nie dotarli do litewskiego fałszerza, który działał na zlecenie Karwowskiego. A ten na wolności mógłby zacząć wpływać na świadków. Dokładnie 16 lipca sędziowie podzielili zdanie prokuratury. Ale już w ubiegłym tygodniu sytuacja zmieniła się o 180 stopni.

Reklama

Stracił sprawę bo chciał oskarżyć Dochnala

"Na wniosek obrońcy Karwowskiego w czwartek uchyliliśmy mu areszt. Zamiast tego podejrzany ma zakaz wyjeżdżania z Polski, zapłaci 50 tys. zł poręczenia majątkowego i będzie stawiać się na policję" - powiedział DZIENNIKOWI prokurator Leszek Goławski, rzecznik katowickiej prokuratury apelacyjnej.

>>>Dochnal padł ofiarą prokuratora?

Dlaczego prokuratura tak gwałtownie zmieniła zdanie? Czy Karwowski poszedł na współpracę i nagle zaczął sypać? Oskarżyciele milczą.

Karwowskiego wypuścił prokurator Tomasz Tadla, który dopiero zaczyna się wgryzać w śledztwo przeciwko lobbyście i jego współpracownikom. Tadla niedawno wrócił z urlopu. Zwolnienie Karwowskiego z aresztu było jego pierwszą decyzją, po tym jak sprawę odebrano prokuratorowi Adamowi Rochowi. W połowie lipca ujawniliśmy, że Rocha odsunięto od sprawy, po tym jak nie zgodził się z poleceniem swoich szefów. Kazali mu oni zwrócić kaucję żonie Dochnala.

Ustaliliśmy, że Karwowski wyszedł z aresztu, mimo że prokuratura nie dotarła jeszcze do fałszerza z Litwy, który przyjął zamówienie na dokumenty dla Dochnala. Dlaczego to takie ważne?

Reklama

Karwowski i Dochnal wpadli rok temu. Były poseł miał przy sobie zestaw fałszywych litewskich dokumentów tożsamości ze zdjęciami lobbysty: dowód osobisty, paszport i prawo jazdy. Chciał je przekazać Dochnalowi, który pół roku wcześniej wyszedł z aresztu i miał zakaz opuszczania Polski.

Po zatrzymaniu obaj trafili do aresztu pod zarzutem pomocnictwa w fałszowaniu dokumentów. Dochnal twierdził, że nic o nich nie wiedział. Sugerował, że to prowokacja prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, by znowu wsadzić go do aresztu. Karwowski przyjął podobną linię obrony. Prokuratorom opowiadał, że to on sam załatwiał Dochnalowi fałszywki, a jego pracodawca o niczym nie wiedział.

Nasi prokuratorzy poprosili Litwinów o odnalezienie pośrednika i fałszerza. Ich przesłuchanie mogło obalić lub potwierdzić linię obrony lobbysty i Karwowskiego.

W Prokuraturze Krajowej ustaliliśmy, że dopiero niecałe dwa miesiące temu Karwowski tłumaczył prokuratorom, po co załatwiał fałszywe dokumenty swojemu pryncypałowi. Twierdził że robił to, by Dochnal mógł się poruszać po USA, Meksyku, Kanadzie i Argentynie. Dlaczego? Bo on i lobbysta zaczęli współpracować z fundacją proekologiczną byłego wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych i laureata Nagrody Nobla Ala Gore’a. Według byłego posła tuż przed zatrzymaniem latem 2008 roku Dochnal planował wybudowanie wspólnie z ludźmi z fundacji Gore’a za pół miliarda euro elektrowni na biomasę. Ta inwestycja miała stanąć w Polsce, przy granicy z Białorusią.

"Właśnie wyszedłem po roku spędzonym w celi. Na budowę elektrowni na biomasę miało ochotę wielu ludzi. Sądzę, że to konkurencja pomogła nas zamknąć" - powiedział nam były poseł po wyjściu z aresztu. Czy mówi prawdę? Tego prokuratura także nie sprawdziła przed wypuszczeniem wspólnika Dochnala.

Tomasz Karwowski zasiadał w Sejmie w czasach, gdy Jerzy Buzek był premierem. Ówczesny poseł zasłynął wtedy oskarżeniem Buzka o agenturalną przeszłość. Chciał się dostać do parlamentu w 2001 roku, ale przepadł w wyborach. Wkrótce zaczął pracować dla Dochnala. Atutem Karwowskiego była m.in. dobra znajomość języka rosyjskiego.