Kto znalazłby się w drużynie Dorna? Jednym z liderów, co jest sporym zaskoczeniem, byłby skonfliktowany z nim były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Choć w krótkim uzasadnieniu Dorn wypomina mu, że z powodu jego intryg stracił stanowisko wicepremiera, to przechodzi do porządku dziennego nad urazami.

Reklama

>>> Suski: Dorn jest w ciągłej krytyce

"Nie traktuję tego w kategoriach osobistych ran i siniaków, które ponabijano mi w starciach politycznych. Intrygi i wzajemne wygryzanie się to stały element polityki. Dlatego w przypadku Ziobry najważniejszym kryterium jest odpowiedź na pytanie, czy się nadaje. A nadaje się" - twierdzi w rozmowie DZIENNIKIEM Ludwik Dorn. Jego zdaniem twarda koncepcja działania wymiaru sprawiedliwości, jaką reprezentuje Ziobro, byłaby pożyteczna w Unii Europejskiej.

Obok Ziobry miejsce znalazłoby się także dla Elżbiety Jakubiak. Dorn pisze na blogu: "była minister sportu ma taką siłę przebicia, że przebiłaby ścianę". "To bardzo miłe, że docenia moje kompetencje, choć od dawna nie miałam z nim kontaktu" - odpowiada Jakubiak.

>>> Dorn układa listę PiS do europarlamentu

Zaciąg ministrów na niej się nie kończy. W europarlamencie Dorn widzi ministra gospodarki Piotra Woźniaka i reprezentującego wieś Wojciecha Mojzesowicza. A obok nich wiceministrów spraw zagranicznych - "chłodnego i pracowitego profesjonalistę" Pawła Kowala i "biegłego w posługiwaniu się kruczkami prawnymi" Karola Karskiego.

Listę uzupełnia także Urszula Krupa - protegowana ojca Tadeusza Rydzyka. Nie tyle ze względu na kompetencje, ale z czystego politycznego cynizmu. "Zapewnia poparcie środowisk Radia Maryja. Opłaca się" - dowodzi Dorn.

Reklama

Na liście Dorna miejsca nie wystarczyło jednak dla wszystkich znanych z PiS. Kogo zabrakło? Bez wątpienia najbardziej w oczy rzuca się brak dwójki najsłynniejszych europosłów PiS - Adama Bielana oraz Michała Kamińskiego.

Dorn nie chce wprost odpowiedzieć, dlaczego nie chce ich na liście, ale wskazówki podał na blogu. "Nie powinni kandydować domorośli >imidż mejkerzy<, wyspecjalizowani w wydawaniu pieniędzy na partyjne >iwenty<, które poprawiają samopoczucie liderowi partii" - napisał były marszałek Sejmu.

>>> Dorn: Ja do PiS jeszcze wrócę

"Ludwik Dorn jest poza PiS i być może obwinia niektórych o to, że nie jest w partii. Między nami dochodziło do sporów, m.in. o kształt kampanii wyborczych, które prowadziliśmy i wygrywaliśmy" - odcina się Adam Bielan, spec od marketingu politycznego w PiS.

Dorn czarną polewkę dał również politologowi Markowi Migalskiemu, który ma otwierać śląską listę PiS. "Nie powinien kandydować zdolny naukowiec, politolog, który mniej jest znany z prac ściśle naukowych, ale z publicystyki politycznej, w której dowodzi, że wszystko, co zrobi szef stronnictwa, to zawsze słusznie robi" - pisze Dorn. "Aluzję zrozumiałem, ale nie komentuję" - ucina Migalski.

>>> Czarnecki: Opinie Dorna nic nie warte

Chętny do riposty okazał się za to niechciany przez Dorna Ryszard Czarnecki. W poprzedniej kampanii mandat europosła zdobył z listy Samoobrony, a teraz będzie reprezentował PiS. Co na jego temat sądzi Dorn? "Wynosi pod niebiosa geniusz kolejnych szefów, kolejnych partii, które zapewnią mu miejsce w PE" - pisze. "Gdyby na liście nie widział mnie Jarosław Kaczyński, byłoby mi przykro, a oceny Ludwika Dorna jakoś przeżyję" - komentuje Czarnecki.