Damski kwartet staje się coraz bardziej znaczącą, choć nieformalną, siłą w Platformie. Oprócz prezydent Warszawy, politycy PO zaliczają do niego wpływową minister zdrowia Ewę Kopacz oraz warszawskie posłanki: Małgorzatę Kidawę-Błońską oraz Joannę Fabisiak. "O ile sojusz z dwiema pierwszymi paniami jest typowo taktyczny, tak z Joanną Fabisiak prezydentowa jest związana na śmierć i życia" - zdradza nam jeden z posłów PO.

Reklama

Do tej pory niepodporządkowanie się woli Grzegorza Schetyny w Platformie oznaczało jedno - koniec partyjnej kariery. Przekonali się o tym usunięci bądź zmuszeni do odejścia z Platformy Jan Rokita, Paweł Piskorski czy Zyta Gilowska.

>>>Gronkiewicz-Waltz daje miliony urzędnikom

Dzisiaj woli Schetyny - choć bez rozgłosu - przeciwstawia się prezydent Warszawy. Jednak Gronkiewicz-Waltz jest w innej sytuacji, bo już raz w ramach kobiecego aliansu Schetynie skutecznie się postawiła. W styczniu została szefową mazowieckiej PO, mimo że wicepremier na tym stanowisku widział posła Andrzeja Halickiego.

Reklama

Gronkiewicz-Waltz stawiając się po raz kolejny, argumentuje, że musi wypłacić podległym urzędnikom sowite premie, bo inaczej z magistratu odejdą specjaliści kuszeni ofertami pracy na wolnym rynku. Poza tym odebranie pieniędzy kilku tysiącom urzędników, których nadzoruje, podkopałoby jej pozycję polityczną. "Dlatego, ryzykując konflikt ze Schetyną, ich broni" - tłumaczy nam wpływowy polityk z warszawskiej PO. "Jak nie dostaniemy pieniędzy, to będą kwasy" - grozi w rozmowie z nami wysoki rangą urzędnik miejski.

>>>Gronkiewicz-Waltz: Muszę dobrze płacić

Dlaczego Schetyna chce wbrew Gronkiewicz-Waltz przeforsować cięcia nagród? Bo kieruje się inną, partyjno-wyborczą logiką. "Grzegorz jest inteligentny i wie, że w czasie kampanii wyborczej łatwo będzie wytknąć Platformie, że obiecywała tanie państwo, a na premie dla urzędników wydaje miliony złotych" - ocenia Paweł Piskorski, były prezydent Warszawy i były polityk PO. I przypomina, że wysokie premie są pozostałością z czasów rządów w stolicy Lecha Kaczyńskiego. "A pani prezydent ten system podtrzymuje" - dodaje Piskorski.

Tymczasem stronniczki Gronkiewicz-Waltz bagatelizują sprawę. "Nie widzę konfliktu. Skoro nagrody zostały zatwierdzone już w ubiegłym roku, to co zrobić. W tym roku można zmienić system premii i pani prezydent taką zmianę szykuje" - zapewnia mówi nam Kidawa-Błońska.