Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wyjaśnia, dlaczego została szefem mazowieckiego regionu PO, choć o to stanowisko ubiegał się jej partyjny kolega Andrzej Halicki. "Swoją osoba wnoszę spokój, bo zdaniem kolegów jestem kompromisowa, koncyliacyjna" - przekonuje prezydent Warszawy.

Reklama

>>> Kupcy spalili kukłę Gronkiewicz-Waltz

Ta kompromisowość nie przeszkadza jej jednak ścigać kupców z KDT. "Wnioski do prokuratury muszą być. Bo jest to obowiązek funkcjonariusza publicznego, gdy ma uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa.(...) Pierwszy wniosek został złożony. Kolejne są w przygotowaniu. Są już doniesienia policji przeciwko konkretnym osobom, a ja występuję przeciwko części zarządu KDT" - grzmi Gronkiewicz-Waltz.

Zapytana czy dla zwykłego spokoju nie powinna tego odpuścić, odpowiada: "Funkcjonariusz publiczny nie może się dopuścić takiego zaniechania. Prawo trzeba respektować i je wykonywać. Mieszkańcy muszą widzieć, że organa państwa staną po stronie prawa, a nie interesu prywatnego".

>>> Gronkiewicz-Waltz będzie sypać nagrodami

Prezydent Warszawy tłumaczy też dlaczego dobrze współpracuje jej się w stołecznym samorządzie z politykami SLD: "Jest porozumienie programowe, które jakoś, dzięki Bogu, dwa i pół roku funkcjonuje. I okazało się, że w wielu sprawach rzeczywiście mamy zbieżne poglądy" - zaznacza Gronkiewicz-Waltz