"Chciałoby się zaapelować do umysłów i sumień tych wszystkich, którzy mają w Polsce coś do powiedzenia, aby wspólnie uszanować dwudziestą rocznicę obalenia komunizmu, rocznicę, która miała stać się w naszych marzeniach znakiem firmowym Polski" - mówił szef rządu.

Reklama

>>> Zyzaka witano, tak jak kiedyś Wałęsę

"Dzisiaj jesteśmy świadkami - i to już nie są żarty, to nie jest już kwestia politycznej oceny tego czy innego urzędnika - (...)działania, które podważają polskie interesy, niszcząc tę wielką narodową legendę, jaką jest <Solidarność>, zryw sierpniowy i Lech Wałęsa jako personalny symbol tej legendy" - mówił Tusk.

>>> Jarosław Kaczyński broni wolności słowa

Co Platforma może zmienić? Prawdopodobnie wykreślić przepis o tym, że do odwołania prezesa IPN potrzebna jest zgoda kolegium Instytutu. Jednak ani PiS, ani prezydent nie zgodzą się na jakąkolwiek zmianę ustawy o instytucie. A to oznacza, że PO musi dogadać się z lewicą. Nie będzie to łatwe, dlatego już teraz politycy Platformy zastrzegają się, że projekt na pewno powstanie, ale najwcześniej za kilka tygodni.



IPN jest krytykowany za książkę Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie, z powstaniem której nie miał nic wspólnego. Zdumiony stanowiskiem Platformy jest szef kolegium Instytutu prof. Andrzej Paczkowski. Jego zdaniem, jeśli są wątpliwości dotyczące działalności IPN, to powinna się odbyć spokojna debata. "Nie wiem, czy premier powinien się osobiście angażować w tego typu sprawy. Ma na głowie ważniejsze rzeczy, jedzie na szczyt Unii" - tłumaczy.