Przed kilkoma miesiącami Gowin informował, że po Nowym Roku ruszą prace zespołu złożonego nie tylko z posłów, ale i przedstawicieli ośrodków adopcyjnych oraz organizacji pozarządowych. Wszystko po to, aby procedury adopcyjne w Polsce przestały być drogą przez mękę. Jednak zespół nie powstał. Dlaczego? Poseł Gowin nie chciał na ten temat rozmawiać.

Reklama

>>> Gowin: Nie obchodzi mnie nauka Kościoła

Posłanka lewicy Izabela Jaruga-Nowacka uważa, że to typowe zachowanie dla partii Donalda Tuska. "Nie po raz pierwszy jest tak, że Platforma najpierw zapowiada, że zajmie się ważną społecznie sprawą, a później nic z tego nie wychodzi. To niepoważne" - oburza się Jaruga-Nowacka.

Była minister pracy w rządzie PiS Joanna Kluzik-Rostkowska sądzi jednak, że zwłoka może wynikać z zamieszania wokół projektu ustawy bioetycznej. "Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że Gowin czeka na rozstrzygnięcia w sprawie in vitro. To, co Platforma zrobi z jego ustawą, będzie testem jego pozycji w partii" - mówi posłanka PiS.

Irytacji z powodu odwlekania powołania zespołu nie kryją nawet posłowie PO. W pracach zespołu miała brać udział Iwona Guzowska, która sama została adoptowana. "Mieliśmy ułatwić procedury, ale nie spotkaliśmy się ani razu. Jestem rozczarowana rozwojem wypadków. Bardzo rozczarowana" - mówi posłanka. I dodaje: "Taki zespół naprawdę jest nam bardzo potrzebny. Porozmawiam o tym z szefem klubu Zbigniewem Chlebowskim".

>>> Gretkowska: Rząd skazuje kobiety na śmierć

A Janusz Palikot, który nie kryje swojej niechęci do Gowina, zapowiada, że przejmie zadanie ułatwienia adopcji. "Chętnie sam przygotuję odpowiednią ustawę. To jest bardzo poważny problem. W sam raz dla komisji Przyjazne Państwo" - twierdzi z przekąsem.

Reklama

Pod koniec zeszłego roku Jarosław Gowin przedstawił własny projekt ustawy bioetycznej, w którym znalazł się m.in. zakaz zamrażania zarodków. A szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powołał partyjny zespół, który miał przygotować rekomendacje dla partii. Przed kilkoma tygodniami okazało się jednak, że zespół sprzeciwił się priorytetowym dla Gowina zagadnieniom, w tym m.in. zapisowi, by do in vitro miały dostęp jedynie małżeństwa. Partia nie postanowiła na razie, co zrobi z projektem usatwy bioetycznej.

"Jeśli ustawa zostanie odrzucona, pozycja Gowina spadnie. Trudno, żeby zajmował się tak poważną sprawą jak adopcja, jeśli nie wie, czy jego własna partia potraktuje później jego propozycje poważnie" - mówi Kluzik-Rostkowska.

>>> Zamiast ustawy o in vitro będą przepisy

W Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy sierot. Adoptować dziecko może małżeństwo lub osoba samotna. Nie mogą tego zrobić osoby żyjące w konkubinacie. Kandydaci na nowych rodziców muszą przedstawić m.in. zaświadczenie o stałym zameldowaniu, warunkach mieszkaniowych i zarobkach. Niektóre ośrodki adopcyjno-opiekuńcze wymagają zapewnienia, że dziecko będzie miało własny pokój.

"Ale największy problem to czas oczekiwania na dziecko" - mówi nam 30-letnia Ewa ze Śląska, która wspólnie z mężem adoptowała już syna. Teraz stara się o córeczkę w ośrodku adopcyjnym w Częstochowie. Okres oczekiwania na dziecko wynosi tam nawet trzy lata.