Jaki plan ma Platforma? Zamierza wymienić kolegium IPN, które nadzoruje prace instytutu. Teraz bez zgody tego gremium nie można zmienić jego prezesa, a obecne na to się nie zgadza. Zdaniem premiera prace kolegium powinny być odpolitycznione. "Chciałbym, żeby IPN skutecznie zajął się ściganiem zbrodni komunistycznych. Dzisiaj mamy w Polsce poczucie, żeniektórzy ludzie w instytucie zajmują się ściganiem zupełnie kogoś innego, kogoś, kto był największą ofiarą komunistycznej opresji" - powiedział Tusk.
>>> PO: Uderzamy w obronie Wałęsy
W opinii szefa rządu kolegium powinno spełniać rolę "merytorycznego, obywatelskiego i moralnego" nadzoru nad instytutem. Przewodniczący klubu PO Zbigniew Chlebowski poinformował, że partia już pracuje nad zmianą ustawy o IPN. Chce zdążyć z nią jeszcze przed 20. rocznicą wyborów 4 czerwca. Co konkretnie znajdzie się w ustawie? Na razie politycy Platformy nie chcą o tym mówić.
W obronie instytutu głos zabrał Jarosław Gowin, który mówił, że wątpliwości wobec IPN nie powinny przesłaniać zasług tej instytucji. Ale IPN bronił tylko on. Co ciekawe, na oficjalnej stronie internetowej PO w relacji z rady nie ma ani słowa o wystąpieniu posła.
Obecne kolegium wybrane zostało na siedmioletnią kadencję w 2007 r. Jedenastu kandydatów do niego zgłosiły Sejm, Senat oraz prezydent. Choć prof. Andrzej Chojnowski, członek kolegium IPN, przyznaje, że wybór członków kolegium leży w gestii partii politycznych, to jednak nie wierzy, by "partie wypuściły ze swych rąk taki przywilej". "Ale warto w spokojnej debacie rozważyć np., czy członkowie kolegium nie powinni być powoływani w wyniku konkursu tak jak prezes IPN" - dodaje prof. Chojnowski.
Plany partii Tuska niepokoją prezydenta. "PO prowadzi politykę zawłaszczania państwa i wymiany władz tych instytucji, które nie realizują polityki tej partii. Prezydent sprzeciwia się zawłaszczaniu państwa przez jedną partię" - mówi Piotr Kownacki, szef kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Nie chce jednak mówić, czy prezydent zawetuje ustawę Platformy. Jeśli by tak było, to do jej wprowadzenia w życie PO będzie potrzebowała poparcia lewicy.
>>> Senyszyn: IPN to Instytut PiS-owskiej Nienawiści
Ta jednak chce instytut zlikwidować. Jeśli z kolei prezydent ustawę prześle do Trybunału Konstytucyjnego, to jego orzeczenie może być znane za rok, gdy i tak kończyć się będzie kadencja obecnego prezesa IPN Janusza Kurtyki. A PO zależy, by wymienić szefa instytutu jak najszybciej. "To nie politycy, a nowe kolegium podjęłoby decyzję w sprawie losu prezesa Kurtyki" - kreśli plan Chlebowski.
Podczas sobotniej Rady Krajowej PO Tusk nie zostawił wątpliwości, że powodem planowanych zmian w instytucie jest Lech Wałęsa. "Chcę zapewnić i państwa, i Lecha Wałęsę, że nie uda się nikomu napisać historii na nowo. I nieważne, jak będą zacietrzewieni. Nie może być tak, żeby w Polsce były plugawione żywe pomniki historii" - mówił premier. I zasugerował, że IPN działa na zlecenie PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
>>> Tusk: To nie Kaczyńscy skakali przez płot
"Bronimy Wałęsy, bo zbliża się kilka ważnych rocznic, a on naprawdę jest wkurzony na instytut. A jeśli czegoś nie zrobimy, to będziemy mieć uroczyste obchody bez głównego bohatera, i to w trakcie kampanii wyborczej" - tłumaczy jeden z członków władz PO.