Już pod koniec marca rząd wystąpił do prezydenta, czyli zwierzchnika sił zbrojnych, o zwiększenie polskiego kontyngentu w Afganistanie z 1600 do 2000 żołnierzy. Miałoby to nastąpić w połowie kwietnia, gdy rozpocznie służbę piąta zmiana naszych żołnierzy.
>>> Polska bierze kierunek na Afganistan
Dziś po południu prezydent podpisał postanowienie w tej sprawie - podaje TVP Info. Teraz pod dokumentem musi podpisać się Donald Tusk. Postanowienie prezydenta wymaga bowiem kontrasygnaty premiera.
Decyzja o zwiększeniu polskiego kontyngentu związana jest ze spodziewanym wzrostem zagrożenia w prowincji Ghazni, za którą odpowiadają polscy żołnierze. Po pierwsze na sierpień zaplanowane są bowiem wybory prezydenckie. Po drugie zwiększenie zagrożenia może być związane z coraz bardziej intensywnymi działaniami Amerykanów w sąsiednich prowincjach. Wywiad ostrzega, że talibowie i terroryści mogą szukać schronienia w spokojniejszej prowincji Ghazni.
By mieć pieniądze na misję NATO, zdecydowano o wycofaniu polskich żołnierzy z Libanu. Żołnierze wrócą z Libanu z końcem października. Jesienią zakończą się też operacje w Czadzie i Syrii. Wszystkie pod sztandarami Narodów Zjednoczonych.
>>> Polska pozuje w NATO na militarną potęgę
"Zamykamy naszą obecność w misjach ONZ, bo udowodniliśmy już, że jesteśmy wiarygodnym partnerem na arenie międzynarodowej. Teraz musimy myśleć o własnym bezpieczeństwie, a pozwala je budować misja w Afganistanie" - mówił wczoraj minister Bogdan Klich.
Ile pieniędzy zostanie w kasie resortu obrony w efekcie zakończenia misji w Libanie? "Trzeba będzie to dokładnie policzyć" - stwierdził jedynie Klich. Wiadomo natomiast, że wycofanie się z Czadu przynieść ma 35 mln zł oszczędności. Jak informuje minister, to prawie dokładnie tyle, ile potrzeba na wysłanie dodatkowych 400 żołnierzy do Afganistanu.