W Afganistanie operuje jednostka specjalna GROM. Kilka dni temu jej żołnierze zatrzymali trzech talibów podejrzanych o zorganizowanie przed miesiącem zamachu, w którym ciężko ranny został Polak. Do zatrzymania doszło w ramach dużej operacji ofensywnej polskich wojsk pod kryptonimem "Orle pióro" - DZIENNIK poznał jej szczegóły. Podejrzanych przekazano afgańskiemu departamentowi bezpieczeństwa narodowego. "Musieliśmy to zrobić. My nie mamy prawa przesłuchiwać" - opowiada nasz oficer.
>>> Opuszczamy Liban. Teraz Afganistan
Dowództwo kontyngentu oraz ambasada naciskają na afgańskich decydentów, żeby talibowie nie znaleźli się na wolności. "Trzeba dopilnować, bo niestety takie sytuacje się zdarzają" - mówi rozmówca z armii. Przykład z ostatnich dni. Polacy w trakcie operacji "Orle pióro" złapali w prowincji Ghazni ponad dwudziestu podejrzanych o terroryzm. Detektory pokazały, że mają na ubraniach resztki materiałów używanych do produkcji ładunków wybuchowych. Żołnierze oddali ich armii afgańskiej. Polski dowódca: "Dotarła do mnie bardzo wiarygodna informacja, że Afgańczycy ich puścili. Po co my ich łapiemy? Narażamy życie, a oni wychodzą?"
Minister Klich nie chce się odnosić do konkretnej sytuacji: "Jednak potwierdzam, że istnieje problem. Żołnierze ISAF wyłapują podejrzanych, przekazują ich armii afgańskiej, a ta niekiedy wypuszcza."
"Mam nadzieję, że ci trzej podejrzani o atak na naszego chłopaka łatwo nie wyjdą. Dużo nas kosztowało, żeby ich namierzyć" - opisuje oficer.
>>> Polacy będą polować na talibów
Dokładnie miesiąc temu talibowie zaatakowali pojazd MRAP. Ładunek wybuchowy był ukryty obok drogi, na wysokości kabiny pojazdu. Siła rażenia była tak wielka, że szeregowiec kierujący MRAP wypadł z siedzenia i uderzył głową o wyposażenie kabiny. Żołnierz z ciężkimi obrażeniami został przetransportowany do amerykańskiej bazy Rammstein w Niemczech, a stamtąd do Krakowa. Do dziś nie odzyskał przytomności. Rokowania lekarzy w sprawie jego zdrowia są niepomyślne.
W Afganistanie toczą się ostre walki - w zeszłym tygodniu Polacy zakończyli operację "Orle pióro".
"Wyszliśmy z baz, osiągnęliśmy sukces" - cieszy się nasz wojskowy. Talibowie byli zaskoczeni ofensywą 800 Polaków wspieranych przez Amerykanów i armię afgańską. Rakietami Hellfire ze śmigłowca zostały zniszczone maszty radiowe, dzięki którym talibowie utrzymywali kontakt ze swymi dowódcami w Pakistanie.
>>> Polska włączy się do bitwy z Al-Kaidą
Zwyciężyła taktyka mylenia przeciwnika. Wojsko wychodziło z baz w różnych kierunkach, oddziały zostawały na noc w terenie, przeciwnicy byli zdezorientowani - nie wiedzieli, którą grupę śledzić. Teraz Polacy szykują się na kolejne, jeszcze mocniejsze uderzenie przeciw talibom.