Do projektu ustawy po burzliwych dyskusjach wpisano już całkowity zakaz bicia dzieci. Rzecznik praw dziecka chce więcej. "Będę nalegał, aby działania legislacyjne zmierzały do zapewnienia dziecku pełnej ochrony" - pisze Michalak. I precyzuje, że przepis należy uzupełnić o zakaz "stosowania przemocy psychicznej naruszającej godność małoletniego". Co to znaczy? Biuro rzecznika wyjaśnia, że jej przejawami mogą być m.in. "ubliżanie, wyszydzanie czy stosowanie szantażu emocjonalnego".
Rządowy projekt ustawy jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie. Czy propozycje rzecznika zostaną przyjęte? "Jak najbardziej. Wobec dziecka nie wolno stosować żadnej przemocy. Koniec kropka" - mówi posłanka PO Magdalena Kochan.
>>> Guzowska: Wiem, co to przemoc w rodzinie
W którym momencie zaczyna się psychiczny szantaż? Iwona Guzowska, posłanka PO z komisji polityki społecznej, precyzuje: "Najlepszym przykładem jest rozwiedziona matka, która usiłuje zawłaszczyć dziecko i mówi: <Jeśli chcesz iść z tatą do kina, to znaczy, że mnie nie kochasz>. Ona zna słabe punkty dziecka i gra nimi, by wywołać u niego poczucie winy" - tłumaczy posłanka PO.
Poseł PiS z komisji polityki społecznej Tadeusz Cymański, prywatnie ojciec pięciorga dzieci, popiera pomysł. Ale zaznacza: "Mam nadzieję, że wprowadzając sankcje, zastanowimy się, jak uniknąć absurdu i sprowadzenia poważnej ustawy do groteski. Żeby nie było tak, że dziecko, któremu zakazuje się pójść na imprezę, grozi rodzicom policją" - mówi.
A czy posłowi PO, ojcu pięciorga dzieci Tadeuszowi Rossowi, który również jest za sankcjami, udało się wychować dzieci bez krzyku? "Nie. Przyznaję się, że nie. Trzeba być świętym, by zupełnie nie dać się ponieść emocjom. Ale sporadyczny krzyk to jeszcze nie przemoc" - mówi poseł PO.
Entuzjastycznie o projekcie wypowiadają się działacze organizacji społecznych, które na co dzień walczą z przemocą domową. "Nie chodzi o jednorazowy przypadek, kiedy rodzic krzyknie na dziecko, ale o systematyczne maltretowanie, wyzywanie, które zostawia fatalne skutki na psychice dziecka" - mówi Beata Mirska ze Stowarzyszenia Damy Radę. "Takie przepisy to europejski standard" - dodaje Maria Keller-Hamela z Fundacji Dzieci Niczyje.
>>> Zoll: Jestem przeciwny tej ustawie
Innego zdania jest prof. Andrzej Zoll. "Te regulacje zbyt głęboko ingerują w życie rodzinne. Trzeba zadać sobie fundamentalne pytanie: kto ma wychowywać dzieci, rodzice czy państwo?" - pyta. W identycznym tonie wypowiada się Michał Baran z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. "Zastępowanie władzy rodzicielskiej <troską policyjną> grozi zaburzeniem więzi rodzinnych" - alarmuje.