Członkowie zespołu mówią zgodnie: procedurę adopcyjną trzeba maksymalnie uprościć. "Z pewnością musi być ona krótsza" - mówi poseł Wojciech Wilk. A Norbert Raba sprzeciwia się wyśrubowanym wymogom ekonomicznym stawianym potencjalnym rodzicom. Bywa np., że warunkiem adopcji jest gwarancja, że dziecko będzie miało własny pokój. "To bzdura. Jest przecież wiele szczęśliwych pięcioosobowych rodzin żyjących w kawalerkach" - mówi Raba.

Reklama

>>>Komisja Przyjazne Państwo ułatwi adopcję?

W polskich domach dziecka mieszka kilkadziesiąt tysięcy sierot. A proces adopcyjny to katorga. Potencjalni rodzice muszą m.in. przedstawić zaświadczenie o stałym zameldowaniu, warunkach mieszkaniowych i zarobkach. Zgodnie z prawem w Polsce adoptować dziecko mogą jedynie małżeństwa oraz osoby samotne. Nie mogą tego zrobić pary nieformalne. Bywa, że warunki są jeszcze zaostrzane. Warszawski Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy rozpatruje jedynie wnioski "małżeństw sakramentalnych trwających nie mniej niż pięć lat". W niektórych ośrodkach na adopcję czeka się nawet 3 lata.

Iwona Guzowska, która sama była adoptowana, nie ma wątpliwości: przepis, iż prawo do adopcji mają jedynie pary małżeńskie, musi zostać wykreślony. "Taki wymóg to głupota" - mówi posłanka. I tłumaczy, że kluczowy jest nie status prawny związku, ale pewność, że kandydaci rodziców są odpowiedzialni.

>>>Nie ma pieniędzy na rodzinne domy dziecka

Na tle innych krajów Europy Zachodniej pogląd Guzowskiej to żadna ekstrawagancja. We Francji w pierwszej kolejności rozpatruje się wnioski małżeństw starających się o adopcję, ale jeśli tych zabraknie, otwiera się drogę do adopcji również parom żyjącym przynajmniej od dwóch lat w konkubinatach. Tak samo jest w Niemczech, Belgii, Holandii i Szwecji. Tam prawo do adopcji mają również pary homoseksualne, ale chodzi głównie o te przypadki, gdy jeden z partnerów ma już dziecko.

Czy propozycja Guzowskiej otworzy drogę do adpocji dla par homoseksualnych w Polsce? Posłanka rozwiewa wątpliwości: "Jestem liberalna, ale o takich rozwiązaniach w ogóle nie ma mowy" - mówi.

Reklama

Czy postulat ten popierają pozostali członkowie zespołu? Raba podkreśla, że o prawie do adopcji powinny decydować predyspozycje, a nie status prawny. "Obawiam się, że koledzy ze skrajnej prawicy zaraz wyskoczą z zarzutem, że chcemy zalegalizować adopcję dla par homoseksualnych" - przyznaje poseł PO.

Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS twierdzi jednak, że jeśli Platforma zaproponuje rozszerzenie prawa do adopcji również o pary nieformalne, nie musi to wywołać w Sejmie awantury. "Przecież już teraz takie prawo mają osoby samotne. Z przegłosowaniem przepisów ułatwiających adopcję nie będzie żadnego problemu" - podkreśla posłanka PiS.

Poparcie dla ustawy deklarują też posłowie lewicy. "To przecież absurdalne, że potencjalna rodzina latami czeka na dziecko, a ono w tym czasie cierpi na chorobę sierocą w domu dziecka" - mówi Joanna Senyszyn z SLD.

Kilkuosobowy zespół Platformy, któremu szefują Guzowska i Joanna Skrzydlewska, powstał na polecenie szefa klubu Zbigniewa Chlebowskiego. Zespół spotkał się po raz pierwszy w ubiegły czwartek.