Na skutek decyzji organizatorów dziesiątki gazet i telewizji straciły możliwość porównania kondycji polskiej floty VIP-owskiej z tym, czym lata reszta Europy. Bilans nie jest dla nas optymistyczny. Podczas gdy polski prezydent i rząd wciąż latają samolotami Jak-40, pamiętającymi jeszcze czasy Gierka, bądź Tu-154 nie spełniającym wymogów ekologicznych, reszta Europy rozbija się po świecie samolotami nowszej generacji. Maszyny naszych sąsiadów są nie tylko bezpieczniejsze, szybsze, lepiej wyposażone, bardziej komfortowe, ale także, co ważne – tańsze w ekspoatacji.

Reklama

>>>Będzie przetarg na samoloty rządowe

Tymczasem nasza flota VIP-owska przechodzi kolejne remonty. Jeden z dwóch Tupolewów jest teraz uziemiony. Piloci od stycznia nie mogą doczekać się na decyzję o wysłaniu go na półroczny remont do Moskwy. Przegląd techniczny przechodzi też jeden z trzech trzydziestoletnich samolotów Jak-40. A kolejni komentatorzy zastanawiają się, po co te nieustanne reanimacje. „Nikt, przy zdrowych zmysłach nie używa trzydziestoletnich samolotów do obsługi VIP-ów!” – mówią.

Decyzja o zakupie maszyn miała zapaść w sierpniu ubiegłego roku. Nie zapadła. Państwo miało inne wydatki. Potem mówiono, że zapadnie na przełomie 2008 i 2009 roku. W styczniu zapadła jednak cisza. Teraz docierają do nas nowe sygnały: jest szansa, że przetarg na nowe maszyny ruszy z końcem roku. Co tym razem spowodowało zwłokę? Kryzys. Ileż to już powodów usłyszeliśmy od 1993 roku, gdy po raz pierwszy zaczęto mówić o potrzebie zakupu nowych maszyn dla najważniejszych osób w Polsce...

Reklama