Oficjalnie Radosław Sikorski leci do Moskwy, żeby przygotować udział premiera Władimira Putina w obchodach 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Moment wizyty został starannie wybrany. Szef polskiej dyplomacji pojawi się w Moskwie zaledwie dzień przed szczytem w Pradze, gdzie spotkają się przywódcy Unii, Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Gruzji, Azerbejdżanu i Armenii właśnie po to, aby zainaugurować program Partnerstwa Wschodniego.
Kreml obawia się, że wspierany przez Polskę i Szwecję program doprowadzi do ucieczki sześciu republik byłego ZSRR spod kurateli Moskwy. Okazuje się więc, że dla Sikorskiego rozmowa z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem nie będzie łatwa. Polska uważa bowiem Partnerstwo Wschodnie za poważny krok właśnie w kierunku integracji Ukrainy czy Białorusi z Unią.
Rosjanie mają jednak narzędzia nacisku. Pierwszym sygnałem, czy chcą nadal kontynuować zbliżenie z Warszawą, zapoczątkowane po objęciu władzy przez Donalda Tuska, będzie przyjęcie szefa MSZ przez Władimira Putina.
Nie wiadomo też, czy Sikorskiemu uda się przekonać rosyjskie władze do bogatego programu wizyty Putina w Polsce na początku września. Sygnałem, że Rosjanie chcą rzeczywiście doprowadzić do przełomu w stosunkach z Polską, mogłoby być przemówienie rosyjskiego premiera w Sejmie. Ale na razie nic nie jest uzgodnione.
Rosja jest natomiast gotowa szybko zakończyć trwający od 20 lat spór o żeglugę na Zalewie Wiślanym. Z naszych informacji wynika, że Moskwa zamierza wprowadzić pełną swobodę ruchu statków przez Cieśninę Pilawską, także dla jednostek krajów trzecich.