Informacje o współpracy Kowalskiego, bliskiego współpracownika dyrektora Radia Maryja, pojawiały się już wcześniej. Trzy lata temu lustratorzy ustalili, że Kowalski został zarejestrowany przez SB jako TW i zgodził się na współpracować na zasadzie "współodpowiedzialności obywatelskiej". Ze swoim oficerem prowadzącym spotkał się co najmniej 60 razy i za tę współpracę otrzymał od SB prawie 50 tys. złotych.

Reklama

>>> Prezydencki minister na liście agentów SB

Rok później jego nazwisko pojawiło się w opublikowanych przez IPN katalogach osób publicznych. Zapisy wskazywały na współpracę.

W tym samym roku sprawa została "pozostawiona bez dalszego biegu" z powodu braku dowodu na "materializację współpracy". Bogusław Kowalski, który nie przyznał się do współpracy, uznał sprawę za zamkniętą i o wszystkich, którzy mieli jakieś wątpliwości, napisał na swojej internetowej stronie: "Gdyby mieli honor, powinni za to wszystko przeprosić". Po dzisiejszym artykule "Polityki" nie odbiera telefonu.

Reklama

Teraz - według Anusza - dowód na "materializację" się znalazł. Nie w dokumentach dotyczących inwigilacji NZS, ale aktach sprawy "Banan". Dotyczyła ona Marcina Mellera (dzisiaj redaktora naczelnego Playboya), którego SB zatrzymało w 1988 roku z ulotkami. Z dokumentów wynika, że Kowalski miał ustalić charakter kontaktów Mellera z działaczami warszawskiego NZS.

Działali w nim m.in. obecny szef CBA Mariusz Kamiński, były warszawski radny PiS Piotr Ciompa oraz obecnego redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Paweł Lisicki.