Szef resortu - który negocjował z unijną komisarz Neelie Kroes - jest bardzo pewny swojej. Na pytanie zadane w RMF FM, czy dałby pan sobie już dziś rękę uciąć, że stocznia przetrwa, odpowiedział: "Tak, jestem tym w stu procentach przekonany".

Reklama

>>> Rząd: Stocznia uratowana. "S": I tak padnie

"To, co daje mi dzisiaj pewność, że stocznia będzie funkcjonować, to właśnie to, że oprócz statków, które będą i tak budowane na dużym poziomie, bo pamiętajmy, że 100 tysięcy CGT, to jest budowa od sześciu do dziesięciu statków rocznie. Dzisiaj inwestor przez dwa lata wykorzystuje tego w granicach 60-70 proc. Ale to, że zdywersyfikował swoją produkcję, będzie budował wieże wiatrowe, to jest gwarancja funkcjonowania tej firmy" - podkreślił Grad.

Wczoraj Komisja Europejska zaakceptowała plan naprawczy kolebki "Solidarności". Oznacza to, że zakład nie będzie musiał oddawać wielomiliardowej pożyczki publicznej od Unii Europejskiej. Gdyby stocznia musiała zwrócić pieniądze, nic nie uratowałoby jej przed upadkiem.

Minister skarbu twierdz takżei, że to rząd PiS oszacował pomoc dla Stoczni Gdańsk na 700 milionów złotych, a sprzedając zakład nie zagwarantował pakietu socjalnego i poziomu zatrudnienia.