8.45. polska delegacja wyrusza rządowym Tu-154 do Brukseli. Razem z Donaldem Tuskiem lecą jego najbliżsi współpracownicy: Sławomir Nowak, Paweł Graś i Mikołaj Dowgielewicz. Prezydent Lech Kaczyński na szczyt wylatuje chwilę po 13. A dopiero po południu do polskiej delegacji dołącza minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Reklama

Choć unijny szczyt zaczyna się dopiero po południu, premier musi być na miejscu znacznie wcześniej. W południe ma umówione spotkanie z Silvio Berlusconim. "Gdyby włoski premier powiedział, że wycofuje Mauro, to Buzek ma nominację w kieszeni" - tak od kilku dni powtarzał Mikołaj Dowgielewicz.

>>>Przeczytaj o co walczą pozostali przywódcy

12.00. W polskiej delegacji konsternacja. Okazuje się, że do spotkania w cztery oczy z Berlusconim nie dojdzie. Włoska strona przysłała wyjaśnienia, że z powodu rozmów z kierownictwem Fiata, który ma przejąć Opla, i kłopotów z samolotem szef włoskiego rządu nie jest w stanie na nie zdążyć. "Baliśmy się takiego scenariusza, bo Berlusconi jest znany z tego, że luźno trzyma się umówionych terminów. Na ostatni szczyt przyjechał, jak wszyscy pakowali już walizki" - mówi jeden z członków delegacji. Polski premier nie miał więc innego wyjścia niż spędzić czas w naszym przedstawicielstwie przy UE.

13.00. Rozpoczyna się lunch z udziałem przywódców chadeckich. Główny temat rozmów to przeforsowanie kandydatury Jose Manuela Barroso na drugą kadencję szefa Komisji Europejskiej.Dociera spóźniony Berlusconi. Jest w bojowym nastroju. "Od czasu kiedy wprowadzono powszechne wybory do europarlamentu, Włoch nigdy nie był jego przewodniczącym. Zawsze byliśmy lojalni wobec Niemców i Francuzów. Teraz czas, aby i oni nas poparli!" - wyraźnie nakręca się Włoch.

13.40 - 14.10. Do naprędce przygotowanego saloniku, w którym przygotowano jednak spotkanie Tusk - Berlusconi z udziałem Josepha Daula, włoski premier wpada pewny siebie. Jak mówią polscy dyplomaci, pogratulował Tuskowi wyniku w wyborach, po czym wyjął kartkę i zaczął wyliczać zalety Mauro. Łącznie z tym, że jest on młodym katolikiem, a Jerzy Buzek już nie aż tak młodym protestantem. "Gra ostro, bo niedawno skompromitował się zdjęciami w towarzystwie młodych kobiet w negliżu w jego willi. Nie może pozwolić sobie na kolejną porażkę i wrócić z Brukseli z pustymi rękami" - tłumaczyli włoscy dziennikarze.

Wszyscy w napięciu czekają na wyniki spotkania. Chwilę po jego zakończeniu wysyłamy SMS-y do członków polskiej delegacji z pytaniem, czy są zadowoleni. W odpowiedzi otrzymujemy tylko "buźki". A chwilę później zapewnienia premiera, że jest optymistą. Dlaczego? Jego współpracownicy od wielu miesięcy przygotowywali staranne wyliczenia, z których wynikało, że jeśli trzeba będzie głosować w EPP, to Buzek wyjdzie z nich zwycięsko. "To się uciera miesiącami" - mówił sam Tusk. I dodawał: "Po męsku rozwiążemy tę sprawę, zgodnie z procedurami". Premierowi wtórował Jacek Saryusz-Wolski: "Jesteśmy na 67 proc. pewni, że z tego głosowania Jerzy Buzek wyjdzie zwycięsko" - mówił DZIENNIKOWI.

Reklama

14.30. trwa spotkanie liderów EPP. Tusk popełnia taktyczny błąd. Nie przesuwa zaplanowanego wcześniej spotkania z premierem Słowenii. Skutek: przywódcom chadeckim zalety Maria Mauro zachwala sam Berlusconi. O Buzku mówi Jacek Saryusz-Wolski. Ale wśród ciszy, jaka nastąpiła po zakończeniu tych mów, niespodziewanie odezwała się najważniejsza polityk na sali: Angela Merkel. "Buzek jest dobrym kandydatem. Chciałabym, aby nikt nie był rozczarowany. Potrzebne są dalsze rozmowy" - oświadczyła. A szanse Polaka podbił Martin Schulz, lider socjalistów w PE. Oznajmił, że jego grupa zagłosuje przeciwko Barroso, chce się natomiast dogadać z chadekami w sprawie szefa europarlamentu i kibicuje polskiemu kandydatowi.

16.04. Z Brukseli nie dochodzą żadne nowe informacje. Pytamy w SMS-ie jednego z członków delegacji, co się dzieje. Otrzymujemy krótką odpowiedź: odpoczywamy.

17.00. Rozpoczyna się posiedzenie Rady Europejskiej. Nasi politycy mówią: w sprawie Buzka dziś nie wydarzy się już nic więcej. Chwilę przed tym spotkaniem w polskim przedstawicielstwie premier spotyka się z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Razem udają się na salę obrad. Tusk zapowiada wcześniej dziennikarzom, że chce serdecznie uściskać głowę państwa z okazji przypadających w czwartek 60. urodzin.

19.30. Lech Kaczyński wychodzi z obrad. Jest zawiedziony, bo sprawa traktatu lizbońskiego i gwarancji dla Irlandii została przesunięta na później. A właśnie w tej dyskusji chciał uczestniczyć. Zdradza, że rozmawiał z Tuskiem o jego spotkaniu z Berlusconim. "Jestem bardziej optymistyczny w sprawie szans Buzka. Zrobię wszystko, żeby został szefem europarlamentu, jestem tym osobiście zainteresowany" - podkreśla. Zapewnia też o poparciu dla Barroso. Zaznacza, że jego kandydaturę na szefa KE popiera i PiS, i PO.

20.00. Zaczyna się kolacja europejskich przywódców. Temat główny: Barroso. Wspólnie uczestniczą w niej premier i prezydent. Zaraz po spotkaniu Lech Kaczyński ma polecieć do Serbii.