Naprzeciw siebie stoją producenci bonów towarowych i hipermarkety. Do wygrania są miliardy złotych. Piotr Skwirowski w dzisiejszej "GW" pisze tak: "Dowód przekrętu DZIENNIK znajduje w rozbieżności między treścią projektu, który trafił do Sejmu, i jego uzasadnieniem. W projekcie zwolnienia dla bonów nie ma, tymczasem - jak twierdzi DZIENNIK - w uzasadnieniu jest. Przeczytaliśmy uważnie uzasadnienie. Na początku jest mowa o tym, że partnerzy z Komisji Trójstronnej postulowali wprowadzenie do ustawy podatkowej zwolnienia dla bonów. Dalej jak byk stoi jednak, że <zwolnieniem z opodatkowania wciąż nie będą objęte bony, talony i inne znaki uprawniające do ich wymiany na towary lub usługi>".
Skwirowski pisze nieprawdę. Wcale nie twierdziliśmy, że istnieje rozbieżność między nowelizacją, a uzasadnieniem. Napisaliśmy, że istnieje rozbieżność między tekstem nowelizacji (z której zwolnienia wypadły w ostatniej chwili) a Oceną Skutków Regulacji, czyli obowiązkowym dokumentem dołączanym do tego typu projektów. W tym drugim dokumencie przesłanym do Sejmu przez rząd zwolnienia dla bonów zostały.
Cytat z Oceny Skutków Regulacji: "Wprowadzenie zwolnienia od podatku wartości rzeczowych świadczeń w postaci bonów towarowych, talonów itp. oraz refundowanych wydatków poniesionych na cele działalności socjalnej wpłynie na wysokość dochodów sektora finansów publicznych z podatku dochodowego od osób fizycznych w następującej wielkości".
Dalej padają kwoty. Co więcej, w samym opisie druku nr 2045 na stronie Sejmu (zmieniono go dopiero wczoraj po naszym artykule) widniała informacja, że celem nowelizacji jest zwolnienie bonów od podatku, choć zwolnienia w projekcie nie ma! Do wczoraj opis rządowego projektu brzmiał tak: "Projekt ustawy dotyczy zniesienia opodatkowania zapomóg udzielanych przez związki zawodowe oraz świadczeń wypłacanych z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, zwolnienia z podatku dochodowego od osób fizycznych pomocy socjalnej realizowanej w formie bonów, w tym tzw. bonów towarowych i związany jest z pakietem działań antykryzysowyc."
Redaktora Skwirowskiego zapraszamy, żeby wpadł do redakcji DZIENNIKA z wizytą. Puścimy mu nagranie naszej środowej rozmowy z wiceministrem finansów Maciejem Grabowskim. Urzędnik, odpowiedzialny za tę nowelizację, z rozbrajającą szczerością przyznaje, że nie wie jak i na czyj wniosek doszło do zmian na posiedzeniu Rady Ministrów. Mówi, że regulacja jest wadliwa, a projekt wysłany do Sejmu wewnętrznie sprzeczny. Skwirowski napisał, że uważnie przeczytał uzasadnienie do nowelizacji. Na przyszłość dobrze byłoby, gdyby równie uważnie czytał teksty w gazetach, do których się potem odnosi.
>>>Gdzie wyparowały bony? Rząd milczy
>>>Kto zmienił po cichu ustawy antykryzysowe?