Nowa ustawa likwiduje abonament i wprowadza zasadę finansowania mediów publicznych z budżetu państwa. W pierwotnej wersji projektu gwarantowano, że w corocznym budżecie na telewizję i radio znajdą się pieniądze nie mniejsze niż wpływy z abonamentu w 2007 r., czyli właśnie 880 mln zł. Teraz o tym, jaka będzie to kwota, zdecydują posłowie, konstruując ustawę budżetową. Premier nie krył wczoraj, że ta zmiana to świadoma decyzja PO. "Nie widzę powodu, by TVP miała mieć stałe pieniądze, gdy nie mają tego NIK czy Kancelaria Prezydenta. Tak jak wszyscy muszą nauczyć się gospodarować pieniędzmi" - mówił Donald Tusk. Dodał, że media publiczne nie są bezradne, bo mają przecież także gromadzony przez lata majątek i pieniądze z reklam.

Reklama

>>>SLD zlikwiduje religię w ustawie medialnej

Prześledziliśmy wydatki i przychody z reklam telewizji publicznej. Rzeczywiście, o takim budżecie, jakim dysponuje moloch na Woronicza, który zatrudnia 4,5 tys. ludzi, może pomarzyć niejedna instytucja. W 2008 roku:

TVP zarobiła na reklamach 2,46 mld zł, dla porównania TVN zarobił 2,81 mld zł, a Polsat – 2,74 mld zł (dane AGB Nielsen Media Research)
• Telewizja publiczna otrzymała dodatkowo z abonamentu 421,9 mln zł.

Na co m.in. wydała pieniądze? (oficjalne dane TVP)

• Utrzymanie 16 oddziałów terenowych - 473 mln zł
• transmisje sportowe - 181 mln zł
• koszty emisji - 150 mln zł
• TVP Kultura - 53,7 mln zł
• filmy dokumentalne - 48,3 mln zł
• programy poświęcone polityce - 47 mln zł
• spektakle teatralne - 16,4 mln zł





Ale telewizja publiczna to także zarząd.

Reklama

• Według wyliczeń DZIENNIKA pensje w ubiegłym roku czteroosobowego wtedy zarządu pochłonęły ok. 860 tys. zł plus premie. Samo utrzymanie samochodów służbowych i kierowców Andrzeja Urbańskiego i jego współpracowników kosztowało ponad 350 tys. zł.

>>>TVP będzie szerzyć wiarę wśród Polaków

Witold Kołodziejski, szef KRRiT, uważa, że po wczorajszej decyzji Senatu media publiczne czeka nieciekawy los. "TVP jeszcze bardziej się skomercjalizuje, a Polskie Radio upadnie" - wieszczy Kołodziejski. Jego zdaniem rząd zrobił Polakom prezent w postaci likwidacji abonamentu, ale jednocześnie wystawił czek bez pokrycia, bo nie ma pieniędzy na finansowanie mediów.

Sytuacja radia może być trudna, ale czy tak samo będzie z telewizją? Już w tym roku wpływy z abonamentu wyniosą jedynie 650 mln zł, czyli daleko im do 880 mln zł. "Już dziś sytuacja finansowa obu spółek jest fatalna" - mówi Kołodziejski. Zapowiada, że jeżeli to on będzie wnioskował o pieniądze w przyszłorocznym budżecie, będzie to 1 - 1,2 mld zł.

"Sztywny zapis o finansowaniu mediów publicznych nie był dobry i je ograniczał. Wreszcie powinno się okazać, ile tak naprawdę pieniędzy potrzebuje TVP, bo moim zdaniem dostaje za dużo" - uważa analityk mediów Jakub Bierzyński z Omnicom Media Group. Jego zdaniem degrengolada w mediach publicznych w ostatnich latach sprawiła, że PO nie ma ochoty ich reanimować.

Tymczasem PiS nie zostawił na poprawkach Senatu suchej nitki. Co ciekawe, bunt ogłosiła również lewica, która dotąd wspierała PO i PSL w pracach nad ustawą.

"Apeluję, żeby nie zniszczyli tego, co udało się osiągnąć, bo to pogrzebie tę ustawę" - ostrzegał przed głosowaniem w Senacie Grzegorz Napieralski, szef SLD.

Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO, zapowiedział wczoraj, że będzie przekonywał lewicę do wprowadzonych poprawek. W przyszłym tygodniu ustawa ma wrócić do Sejmu i zaraz trafić na biurko prezydenta, który będzie miał czas do połowy lipca na podjęcie decyzji. "Dotąd najbardziej prawdopodobnym scenariuszem było odesłanie do Trybunału, ale przy sprzeciwie lewicy niewykluczone jest też weto" - mówi współpracownik Lecha Kaczyńskiego.