"Ten projekt ustawy zaproponowanej w formie zakazu in vitro pokrywałby się ze stanowiskiem Kościoła powszechnego wyrażonego w instrukcji watykańskiej, ze stanowiskiem Kościoła polskiego i katolików, jakkolwiek zdajemy sobie sprawę, że on ma małe szanse na realizację" - powiedział w sobotę bp Budzik.

Reklama

>>>Piecha: In vitro jest niegodziwe moralnie

Zarzuty o wspieranie projektu złożonego przez jedną z partii politycznych odrzuca przewodniczący episkopatu abp Józef Michalik. "Biskupów i w ogóle Kościoła nie interesuje aspekt polityczny, czyli kto przedstawia projekt, czy to jest projekt tej, czy innej partii. Nas interesuje tylko jego zgodność lub niezgodność z zasadami etyki katolickiej, prawa naturalnego, prawa Bożego" - podkreślał hierarcha.

>>>Apb Nycz przeciw in vitro i Madonnie

Poseł Piecha złożył w ubiegłym tygodniu poselski projekt ustawy bezwzględnie zakazujący zapłodnienia in vitro, pod którym podpisało się ponad 90 posłów PiS. Projekt zakazuje tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety.

Reklama

Skoro nie in vitro, to co biskupi proponują jako metodę leczenia niepłodności? Biskup łomżyński Stanisław Stefanek, były przewodniczący Rady ds. Rodziny, podkreślił, że są rozwiązania medyczne, które "otaczają opieką to, co naturalne w człowieku". "Jest taki nowy, rodzący się dział medycyny naprotechnologia i drugi wielki dział, to jest społeczne podejście do małżeństw, które nie mogą rodzić, czyli adopcja" - mówił bp Stefanek.

Czym jest naprotechnologia? To metoda znana w Polsce od niedawna. Na całym świecie zresztą pracuje tylko 400 lekarzy specjalizujących się w tej dziedzinie. Polega na dokładnej diagnostyce. W pierwszym etapie - obserwacji cyklu kobiety. Po trzech miesiącach następują konsultacje lekarskie, podczas których diagnozuje się przyczyny niepłodności. A potem leczenie, któregoskuteczność ma sięgnąć nawet 80 proc. Gdy jednak okazuje się ono nieskuteczne, małżeństwo jest przygotowywane do decyzji o adopcji.

Według specjalistów naprotechnologia na etapie stawiania diagnozy jest bardziej kosztowna niż metoda in vitro. W dodatku NFZ nie refunduje żadnych badań. Za to nie trzeba finansować drogiej procedury wszczepiania zarodka.