Ze 180 artykułów trybunał zakwestionował cztery - w tym definicję korupcji, która znalazła się na samym początku ustawy o biurze antykorupcyjnym. Według TK definicja jest sprzeczna nie tylko z polską konstytucją, ale też z Europejską Konwencją Praw Człowieka, której Polska jest sygnatariuszem. Poza tym sędziowie wytknęli niechlujstwo w ustawie o CBA. W definicji korupcji znalazło się aż siedem razy słowo „lub”, co spowodowało, że stała się ona zupełnie nielogiczna. "Definicja jest niezgodna z wymogami poprawnej legislacji" - podsumowali sędziowie w uzasadnieniu.

Reklama

>>>Rząd krytykował CBA, ale teraz je uratuje

Co o zastrzeżeniach trybunału sądzi CBA? "Nie mają one praktycznego znaczenia. Prowadzimy operacje na podstawie kodeksu postępowania karnego i kodeksu karnego. Ani jednego zarzutu nie stawialiśmy na podstawie definicji korupcji" - zapewnia w rozmowie z DZIENNIKIEM wysoki rangą funkcjonariusz CBA. Podobnego zdania jest sam Mariusz Kamiński. "Definicja korupcji nigdy nie wpływała i nie będzie wpływać na prowadzone przez Biuro postępowania" - napisał w oświadczeniu.

>>>CBA zostaje. Musi być tylko poprawione

Co jeszcze znalazło się w wyroku trybunału? CBA, które podczas swoich operacji zbiera różne dane o obywatelach - od zarobków aż po dane wrażliwe mówiące np. o orientacji seksualnej - będzie je przechowywało pod ściślejszą kontrolą zewnętrzną. A także niszczyło po zakończeniu operacji. Przykład? Sprawa bohatera afery gruntowej Piotra Ryby, którego funkcjonariusze CBA rozpracowywali od stycznia 2007 r. Jeśli w biurze pozostały informacje o jego zarobkach, będą teraz komisyjnie niszczone. Podobnie jak stenogramy prywatnych rozmów innych bohaterów afery.

Reklama

TK stanowczo zakazał CBA zbierania informacji o światopoglądzie i wyznawanej religii. "Może gdzieś w jakiejś notatce taka informacja się znalazła, ale to nie są dla nas istotne dane" - mówi oficer CBA. Cofnięte ma być również rozporządzenie z czasu, kiedy premierem był Jarosław Kaczyński. Stwierdza ono, że CBA może na podstawie umów z administratorami baz danych do woli korzystać z ich zasobów. Ale zdaniem Mariusza Kamińskiego zakwestionowanie tych przepisów dotknie nie tylko podległe mu biuro, ale też inne polskie służby specjalne: od ABW po służby wojskowe.

Teraz Sejm ma rok na poprawienie zakwestionowanych przepisów. Powinno obyć się bez politycznej burzy. Choć szef SLD Grzegorz Napieralski po ogłoszeniu werdyktu trybunału wezwał PO do szybkiej likwidacji CBA, które uznał za "policję polityczną", to wygląda na to, że nikt nie ma ochoty go słuchać.

Reklama

Politycy rządzącej PO już zapowiadają, że zrezygnowali z planów wielkiej reformy CBA. "Zapewne dokonamy korekty błędów wskazanych przez TK, jednak żadnej rzezi w tej instytucji przy tej okazji nie będzie" - mówi DZIENNIKOWI Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu parlamentarnego PO.

"W ciągu 12 miesięcy zostanie przedstawiona nowelizacja, która usunie punkty zakwestionowane przez trybunał" - zapewnił Paweł Graś, rzecznik rządu.

Wyrok tym bardziej nie wzbudził kontrowersji w PiS. "To nie podcięcie skrzydeł, ale lifting w działalności CBA" - ocenia Zbigniew Wassermann.