Po kilkudziesięciu minutach narady sędziowie Trybunału uznali, że skarga SLD częściowo nie spełnia wymogów prawnych i nie może być rozpatrywana.
>>> Rozliczą Geirtycha z religii na cenzurce
Lewica twierdziła, że rozporządzenie wydane przez Romana Giertycha jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą bezstronności państwa w kwestiach religijnych i światopoglądowych oraz z prawem rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Religia jest teraz wliczana do średniej, choć nie może mieć wpływu na zatrzymanie ucznia w tej samej klasie.
Kościół przyjął rozporządzenie Giertycha z 2007 roku z zadowoleniem. "To normalny przedmiot i powinien mieć taki sam status jak inne" - mówił "Gazecie Wyborczej" biskup Tadeusz Pieronek. Arcybiskup Kazimierz Nycz dodawał: "Obawa, że katecheci dadzą za wysokie oceny, żeby zawyżyć średnią, jest tak samo niesłuszna jak ta, że katecheta będzie dyscyplinował jedynkami, żeby zmusić do nauki religii".
Na wszelkie próby majstrowania przy ocenie z religii Kościół reagował oburzeniem. Gdy następca Giertycha w MEN Ryszard Legutko wyznał, że ma w tej kwestii "wątpliwości", usłyszał na łamach DZIENNIKA od abp. Sławoja Leszka Głódzia, że "jeśli chce konfliktu, to będzie go miał".
>>> Kościół idzie na wojnę z ministrem edukacji
PiS natychmiast odciął się od słów Legutki. Obecna szefowa MEN Katarzyna Hall nie zmieniła rozporządzenia Giertycha, tłumacząc, że czeka na werdykt Trybunału.