Polski rząd po nominacji Jerzego Buzka na szefa europarlamentu stara się o jak najlepszą tekę unijnego komisarza. Czy Joseph Daul może popsuć mu szyki? Lider frakcji EPP oświadczył, żejeśli powiedzie się referendum 2 października w Irlandii, ale wciąż ktoś nie podpisze traktatu lizbońskiego, to nie powinien otrzymać stanowiska komisarza. Ta wypowiedź skierowana była do prezydenta Czech Vaclava Klausa, który wcześniej sugerował, że może nie podpisać traktatu, nawet jeśli Irlandczycy go przyjmą. Ale podpisu pod traktatem nie złożyli nadal także prezydenci Polski i Niemiec.

Reklama

>>>Buzek wzywa do przyjęcia traktatu z Lizbony

Groźby Daula nie są pozbawione logiki. Jeżeli traktat z Lizbony nie zostanie ratyfikowany przez wszystkie kraje UE i nie wejdzie w życie do końca roku, to obowiązującym prawem dalej będzie traktat z Nicei. A zgodnie z nim komisarzy będzie mniej niż państw członkowskich. Propozycja Daula polega więc na tym, by za niewejście w życie traktatu lizbońskiego ukarać właśnie tych, którzy za to odpowiadają. Na razie z wyłonieniem Komisji europejscy politycy czekają do rozstrzygnięć w sprawie traktatu. Tym bardziej że kontrowersje wciąż budzi kandydatura Jose Manuela Barroso na szefa KE. Jego wybór na razie odłożono na wrzesień.

>>>PO i PiS zgodne. Traktat coraz bliżej

Politycy PO na słowa Daula zareagowali natychmiast. I jak jeden mąż zapewniali - "nas one nie dotyczą". "To zagrywka polityczna pod adresem Czech. Nie ma żadnego zagrożenia, że Polska nie będzie miała komisarza. Choć zachowanie prezydenta niepodpisującego traktatu jest kompletnie niezrozumiałe i stawia nas w karykaturalnej sytuacji. Szef PE z Polski mówi, że traktat jest priorytetem, a polski prezydent zwleka" - mówi DZIENNIKOWI Sławomir Nitras, europoseł PO.

Sam Buzek także zapewnia, że to nie są groźby pod adresem Polski i podkreśla, że przyjęcie traktatu w Polsce to tylko kwestia czasu. "Polska go praktycznie przyjęła, brak jeszcze formalnego podpisu to prawda, ale my w końcu jednak ten traktat zaakceptowaliśmy" - mówił wczoraj szef PE.

W nieoficjalnych rozmowach politycy PO nie zostawiają jednak suchej nitki na Daulu. "To jest bicie piany, co Daul ma do tego. To jakieś harcownictwo polityczne" - mówi nam nieoficjalnie wysoki rangą polityk PO.

Reklama

Szef UKiE Mikołaj Dowgielewicz przyznaje, że wypowiedź szefa frakcji była niefortunna. "Teraz jest delikatny moment, bo jesteśmy chwilę przed referendum w Irlandii i w tym kontekście ta wypowiedź jest trochę niepotrzebna" - mówi DZIENNIK Dowgielewicz. I zapewnia - "Nie ma wątpliwości co do intencji Polski. Prezydent wielokrotnie deklarował, że traktat podpisze".

Kancelaria Prezydenta poinformowała nas, że nie chce komentować sprawy. Europoseł Tadeusz Cymański z PiS jest propozycją Daula oburzony. "To język presji, dyktatu, by nie powiedzieć szantażu. Jest to niedopuszczalne wywieranie nacisków na partnera" - mówi DZIENNIKOWI. "W Polsce się toczy dyskusja na temat traktatu, ale łączenie tego z kwestią komisarzy jest nie do przyjęcia" - dodaje.