Stanowisko szefowej komisji obiecał Huebner premier Donald Tusk, po tym jak deputowana zdecydowała jeszcze przed końcem kadencji odejść z funkcji unijnego komisarza. Pomysł początkowo nie wszystkim się podobał. W Parlamencie Europejskim od polityków innych krajów można było usłyszeć opinię, że była komisarz ds. polityki regionalnej nie powinna być teraz szefową komisji rozwoju regionalnego. Dlaczego? Rolą szefa komisji w PE jest m.in. nadzór nad pracami komisarza.

Reklama

>>>PO ma kłopot. Co zrobić z Danutą Huebner

"W praktyce może dojść do tego, że Huebner będzie kontrolować swojego następcę, oceniać swoje decyzje i przepytywać byłych urzędników. A to jest bardzo źle widziane" - mówił nam kilka tygodni temu wysoki rangą unijny dyplomata. Politycy PO przekonywali jednak, że doświadczenie, które Huebner zdobyła, pełniąc funkcję komisarza, jest idealne do kierowania tą komisją. Ostatecznie Platforma przekonała swoich partnerów z Europejskiej Partii Ludowej, choć w zamian za to musieliśmy ustąpić Hiszpanom, którzy również mieli ochotę na tę komisję. Dlatego to właśnie Hiszpan, a nie Polak obejmie funkcję szefa zgromadzenia parlamentarnego Partnerstwa Wschodniego. "Może to drugie stanowisko byłoby lepsze, ale premier obiecał Danucie komisje i koniec tematu" - mówi jeden z naszych europarlamentarzystów.

>>>Czy Huebner dostanie kolejne 100 tyś. zł?

Po tym jak kandydatura byłej komisarz została zaakceptowana przez największą frakcję w europarlamencie, członkowie komisji wybrali ją przez aklamację. "Tu obowiązuje zasada sprawiedliwego podziału pomiędzy frakcje. To, do czego zobowiążą się we wzajemnych negocjacjach ich szefowie, jest święte i respektowane przez wszystkie komisje i ich członków" - tłumaczy Jacek Saryusz-Wolski.

Huebner będzie jedyną przedstawicielką Polski szefującą przez pierwsze dwa i pół roku obecnej kadencji parlamentu komisji PE. Będziemy mieli jednak siedmiu wiceprzewodniczących."Sytuacja jest naprawdę niezła, myślę, że nasza reprezentacja będzie naprawdę widoczna" - uważa Rafał Trzaskowski z Platformy.

Nie zgadza się z tym jednak Ryszard Czarnecki z PiS. "Jest słabiej niż w poprzedniej kadencji, ale myślę, że za dwa i pół roku to się wyrówna" - mówi deputowany. Jego zdaniem rządzący europarlamentem system podziału miejsc oparty na metodzie d’Hondta sprawił, że po wyborze na szefa parlamentu Jerzego Buzka nie tylko Polska, ale w ogóle kraje Europy Wschodniej miały mniejsze szanse na objęcie ważnych stanowisk. "W poprzedniej kadencji nowe kraje Unii miały aż sześciu szefów komisji, teraz jest tylko pani Huebner" - podkreśla. "Lepiej mieć szefa parlamentu niż nawet kilku szefów ważnych komisji" - odpowiada mu Paweł Zalewski z PO.