Szef Stowarzyszenia Lech Wydrzyński napisał list - do którego dotarło TVN24 - do katarskiego funduszu QInvest (inwestor nowopowstałej spółki Stocznie Polskie) i Qatar Islamic Bank (gwarant transakcji). List został przesłany także do emira Kataru oraz polskiego prezydenta, premiera i ministra skarbu.
>>> Stocznia Gdańska została uratowana
Ostrzega w nim, że Stocznia Szczecińska Nowa "powstała z majątku Stocznia Szczecińska Porta Holding SA, przejętego w sposób bezprawny/przestępczy". "Istnieją powody by przypuszczać, że Stocznia Szczecińska Nowa SA stała się w latach 2003-2009 działającą na wielką skale pralnia brudnych pieniędzy, jako, że budowane wówczas statki były sprzedawane po cenie zaniżonej o 30-50 proc. (...), podczas gdy kwotę rządowej pomocy udzielonej stoczni w tamtym okresie szacuje się na ponad milion euro. Znakomita część tej pomocy mogła trafić do osób prywatnych" - czytamy w liście.
Jego autorzy zwracają też uwagę inwestorowi, że zakup mienia o tak niejasnej przeszłości może stać w sprzeczności z szariatem, czyli koranicznym prawem, ponieważ "Muzułmanin ma zakaz sprzedaży rzeczy, gdy wie, że posiada ona wady i nie poinformuje o nich".
Minister skarbu Aleksander Grad przyznał, że list spowodował wahanie katarskich inwestorów. Jego napisanie nazwał "jawnym sabotażem".
Na antenie TVN24 Lech Wydrzyński stwierdził, że nie dostrzega związku listu z faktem, że na konta stoczni nie wpłynęło 40 mln dolarów od inwestora Stoczni Polskich.