"Gazeta Wyborcza" przypomina, że projekt zmiany ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z dużą pompą ogłosił miesiąc temu minister sprawiedliwości Andrzej Czuma na specjalnej konferencji z udziałem ekspertów, którzy nad nim pracowali.
>>> Znany poseł lewicy chce legalnej trawki
Najważniejsza była kwestia posiadania niewielkiej ilości narkotyków na własny użytek. Od 2000 roku jest to przestępstwo, za które grozi więzienie. Specjaliści alarmują, że zamykanych jest więcej użytkowników narkotyków niż handlarzy. I że siedzą nawet okazjonalni palacze trawki.
Projekt nie znosi kary za posiadanie niewielkiej ilości narkotyku. Ale przewiduje, że prokurator może odstąpić od ścigania, jeśli uzna, że karanie konkretnej osoby byłoby "niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości".
Projekt po konferencji Czumy poparł premier Donald Tusk. "Naszym wrogiem jest producent, diler, a nie ten, szczególnie młody, 16-17-letni człowiek, który pierwszy raz po coś sięga. My nie mówimy: >Trochę możesz mieć<. My mówimy: >Jeśli już wpadłeś, to pomóż nam złapać tego, kto cię w to wciąga<.
Po chwilowej burzy nad projektem zapadła cisza. Wbrew zapowiedziom nie pojawił się na stronie internetowej ministerstwa sprawiedliwości i nie został skierowany do konsultacji. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zaszkodziło mu to, że media pisały o "legalizacji" posiadania narkotyków na własny użytek. To miało odstraszyć premiera.