Według naszych informacji przedstawiciele katarskiego inwestora mieli przybyć do Polski w czwartek. Po południu usłyszeliśmy ze źródeł rządowych, że negocjacje trwają. "Jest jeszcze pewna nadzieja. Inaczej by nie przyjechali" - powiedziała nam osoba z kręgów zbliżonych do resortu skarbu.

Reklama

>>>SLD: Grad i Tusk zawalili sprawę stoczni

Samo ministerstwo nie chce nic mówić o rozmowach z Katarczykami. "Na razie nie ma zaplanowanego takiego spotkania. Jesteśmy w kontakcie z katarską agencją. Oni analizują dokumenty. Nie można wykluczyć, że dadzą sygnał, iż oczekują spotkania z nami" - przekonywał rano w Sejmie Aleksander Grad. "A co ma mówić minister?" - tłumaczy ten niejasny przekaz jeden z polityków PO. I dodaje: "To bardzo delikatne rozmowy, mogą potrwać parę dni. A trudno je prowadzić, jeżeli przed budynkiem będą stali dziennikarze i co godzina domagali się komunikatu".

>>>Stoczni nie uratują nawet Katarczycy?

Naszego rozmówcy z PO nie dziwi pesymistyczny ton w ocenach szans na realizację kontraktu. Jego zdaniem trudno, by kolejny raz resort skarbu wykazywał się optymizmem, skoro sprawa może skończyć się porażką. Podobnie wypowiada się urzędnik Ministerstwa Skarbu. "Wolimy się miło rozczarować" - tłumaczy. Tym bardziej że według naszych informacji Katarczycy mogą chcieć powiązać transakcję ze stoczniami z innym działaniami na polskim rynku.

Reklama

czytaj dalej



Reklama

Na razie resort Grada na wypadek fiaska rozmów z Katarczykami ma dopracowany kolejny plan B. Minister przedstawił go posłom na posiedzeniu komisji Skarbu Państwa. Poinformował, że w poniedziałek wysłał do unijnej komisarz konkurencji Neelie Kroes pismo, w którym faktycznie wnioskuje o przedłużenie terminu rozstrzygnięcia przetargu na stocznie. Obowiązująca decyzja KE daje nam czas do zakończenie tego procesu do końca sierpnia. "Jeśli w poniedziałek nie wpłyną pieniądze z Kataru, to po prostu wyślę do Brukseli informację, że na koncie nic nie ma i nasz wniosek jest aktualny" - tłumaczył Grad. Jeśli Bruksela się zgodzi, zostanie rozpisany nowy konkurs w sprawie majątku stoczni.

Ministerstwo nie spodziewa się sprzeciwu Komisji Europejskiej. Jak tłumaczył Grad, skoro stocznie obecnie nie produkują statków, to nie zaburzają konkurencji, i nie powinno być zastrzeżeń ze strony Brukseli. Jeśli nowy przetarg wystartuje, cała procedura powinna zakończyć się do końca roku. Grad wyjaśniał też, że rząd rozważa nowelizację specustawy stoczniowej i wydłużenie procesu zwolnień monitorowanych.

Wyjaśnienia ministra skarbu nie zadowoliły posłów opozycji. "Cały czas najlepsza polityka gospodarcza to jej brak. I pan jest za to współodpowiedzialny" - krytykowała ministra Izabella Jaruga-Nowacka z klubu Lewicy. "Nikt nie może zarzucić mi bezczynności, ale to tak trudny okres na rynku, że trudno zakończyć go sukcesem" - bronił się Grad.