Do projektu nowego rozporządzenia, które ma zacząć obowiązywać jesienią tego roku, dotarł serwis tvn24.pl. Z najtańszych - jak twierdzi portal - kredytów na rynku będą mogli skorzystać sędziowie i prokuratorzy. Mogą za nie kupić dom lub mieszkanie. Albo rozbudować już istniejące lokum.

Reklama

Do tej pory prawnicy mogli się starać o kredyty na preferencyjnych warunkach - ale były one zdecydowanie gorsze. Sędzia musiał mieć 30 procent tak zwanego wkładu własnego i spłacić kredyt w ciągu 10 lat. Teraz wysokość wkładu zmniejszono do 10 procent, a okres spłaty wydłużono do 25 lat. A oprocentowanie? Jest dwukrotnie niższe od tego na rynku - wynosi tyle, ile poziom inflacji (mowa, oczywiście, o kredytach złotówkowych).

W przypadku tych projektów ministerstwo nie uznaje zasady, że prawo nie działa wstecz. Ci, którzy wcześniej zaciągnęli kredyty, będą mogli zmienić zasady umowy na nowe - korzystniejsze.

Mularczyk: To kupowanie tych środowisk

Jak resort tłumaczy zmianę rozporządzenia? "Postanowiliśmy zmniejszyć wysokość wkładu własnego, bo mało którego młodego prokuratora czy sędziego stać, by taką sumę uzbierać. Zależy nam, żeby sędziowie zaciągali kredyty, bo to związuje ich na dłużej z zawodem, który nie jest zbyt dobrze płatny w porównaniu z adwokatami" - wyjaśniał w tvn24 Grzegorz Żurawski, rzecznik resortu sprawiedliwości.

"Jestem zaskoczony. To dziwna, niedobra propozycja kupowania sobie tych środowisk" - mówi tvn24 Arkadiusz Mularczyk z PiS. Jego zdaniem, propozycja ministra Ćwiąkalskiego to kolejny krok w dziele "osłabiania resortu sprawiedliwości".

"Prokuratorom i sędziom powinno się dać dobrze zarobić. Płacić godziwe pieniądze" - twierdzi Mularczyk.

Reklama

Strączyński: Sędzia nie ma gdzie mieszkać, bo bank odmawia mu kredytu

Czy sędziowie, uszczęśliwieni tańszymi kredytami, zrezygnują z planowanego na wrzesień dwudniowego strajku? Od dłuższego czasu domagają się bowiem podwyżki wynagrodzeń. "Sędziowie zarabiają mniej niż w 1989 r., gdy upadał komunizm" - żalił się w rozmowie z "Głosem Szczecińskim" wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" sędzia Maciej Strączyński.

"Proszę sobie wyobrazić sędziego sądu rejonowego. Dostaje na rękę trzy tysiące złotych z kawałkiem. Ma na utrzymaniu dziecko i żonę. Nie ma gdzie mieszkać, bo banki odmawiają sędziom kredytów mieszkaniowych. Mówią, że mamy za małe dochody" - tłumaczył Strączyński.

I zapowiedział, że protest będzie trwał tak długo, aż "władza zareaguje".