O zwołanie szczytu w sprawie Gruzji premier Tusk zabiegał od blisko dwóch tygodni. Kiedy ostatecznie stojący na czele UE Nicolas Sarkozy przychylił się w niedzielę wieczorem do stanowiska Polski, sytuacja polityczna w Warszawie była już znacząco inna niż w na początku kryzysu gruzińskiego. W minionym tygodniu zostało podpisane porozumienie o budowie bazy amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Reklama

Z jednej więc strony rząd zabiega przez Unię o wycofanie Rosjan z Gruzji. Z drugiej zależy mu także na uniknięciu otwartego kryzysu w stosunkach z Rosją z powodu budowy silosów w Redzikowie - przyznali wczoraj, prosząc o zachowanie anonimowości, polscy dyplomaci. Jaką w tej sytuacji przyjąć strategię na brukselski szczyt?

Wczoraj w MSZ i kancelarii premiera trwały w tej sprawie gorączkowe narady. Przedłużająca się okupacja Gruzji przez wojska rosyjskie i ostre komentarze płynące z Moskwy mogą uzasadniać ukaranie Rosji wstrzymaniem rozmów nad nową umową strategiczną, jaka ma wiązać Unię i Rosję zablokowaniem rokowań o przystąpieniu naszego wschodniego sąsiada do Światowej Organizacji Handlu (WTO), wykluczeniem Rosji z grupy G8 czy pozbawieniem jej prawa do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 r.

Jednak sygnały płynące z MSZ świadczą raczej o tym, że premier Tusk nie będzie występował o żadne z tych sankcji. "Choć minęło już półtora tygodnia od decyzji o budowie amerykańskiej bazy tarczy antyrakietowej, Moskwa nie spełniła swoich gróźb pod adresem Polski takich, jak wycelowanie w nasz kraj rakiet atomowych. Nie chcemy prowokować Kremla do podjęcia takiej decyzji" - tłumaczą polscy dyplomaci.

Premiera do występowania o wprowadznie sankcji nie zachęca także postawa innych państw Unii, które na razie nie chcą pójść aż tak daleko. "Nie mówimy o sankcjach wobec Rosji" - przyznał wczoraj otwarcie w rozmowie z radiem France-Inter szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner.

Rosjanie też nie chcą palić mostów w kontaktach z Warszawą. "Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow podtrzymuje wizytę w Polsce 10 września. Jeśli okaże się udana, może to być wstępem do kontaktów na wyższym szczeblu" - mówi DZIENNIKOWI zastępca ambasadora Rosji w naszym kraju Dmitrij Polanskij.

W tej sytuacji szef polskiego rządu postawi raczej na wypracowanie jednolitego stanowiska Unii wobec Rosji. Jego częścią miałoby być m.in. dopracowanie sześciopunktowego planu pokojowego, jaki przedstawił tydzień temu Rosjanom Nicolas Sarkozy. W szczególności Unia miałaby domagać się wycofania Rosjan z takich strategicznych punktów, jak port w Poti czy strefy buforowe na południe od Abchazji i Osetii Południowej.

Reklama

Apel o zachowanie integralności Gruzji jest już mniej pewny, bo po wczorajszej deklaracji Dumy o uznaniu niepodległości obu prowincji, taka postawa Unii mogłaby doprowadzić do pata w stosunkach między Brukselą i Moskwą - przyznają polscy dyplomaci.

Premier będzie się natomiast starał przekonać innych przywódców UE do szybszej integracji z Unią Ukrainy, która, zdaniem wielu ekspertów, też może paść ofiarą rosyjskiej agresji. Już jesienią Unia ma podpisać z Kijowem nową umowę stowarzyszeniową, która zdaniem Polski powinna przewidywać bliską współpracę polityczną. Donald Tusk będzie też forsował zawarcie między UE i Ukrainą umowy o wolnym handlu, dzięki której w Kijowie obowiązywałoby 2/3 zapisów prawa europejskiego.