"To będzie inny projekt, niż proponuje Gowin" - przewiduje Janusz Palikot. Emocje stara się tonować wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak. "Nasz klub liczy ponad dwustu posłów. Najpierw wysłuchamy wszystkich, którzy będą się chcieli wypowiedzieć, a dopiero potem rozstrzygniemy, jak ma wyglądać regulacja" - mówi Dolniak. Ostateczną wersję ustawy przygotuje specjalny zespół.

Reklama

"To jest odpowiedź na oczekiwanie, że o tych sprawach będziemy rozstrzygać wewnątrz klubu" - mówi Dolniak. Ale nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy projekt czeka jedynie korekta, czy rewolucja. Wątpliwości nie ma za to Janusz Palikot. "Skończy się to tak, że zostanie przyjęty zupełnie inny projekt ustawy niż zaproponowany przez Gowina" - mówi poseł PO.

PO skłócone pomysłami Gowina

W PO nie ma zgody na główny pomysł Gowina i jego zespołu: zakaz tworzenia zarodków nadliczbowych oraz ich mrożenia. Teraz jest tak, że zarodków wytwarza się więcej, niż potrzeba do jednorazowego wszczepienia kobiecie po to, by móc je zamrozić i wykorzystać przy następnej próbie. Skuteczność in vitro wynosi bowiem zaledwie ok. 30 procent, a wykorzystanie zamrożonych zarodków pozwala uniknąć obciążającej organizm stymulacji hormonalnej pacjentki.

Reklama

Gowin stanowczo forsuje regulację, by można było wytwarzać tylko jeden, maksymalnie dwa zarodki, które od razu zostaną wszczepione kobiecie. "Uważam, że liczba zarodków powinna być większa i zamrażana, żeby móc ich użyć przy ewentualnej kolejnej próbie" - mówi wiceszefowa sejmowej komisji zdrowia i lekarz Beata Małecka-Libera z PO. Ale zastrzega: "Problemem, który powinniśmy oczywiście rozwiązać, jest kwestia przechowywania i dalszego losu zarodków."

Premier wpadł jak śliwka w kompot

Przeciwniczkami zakazu wytwarzania zarodków nadliczbowych są też Iwona Guzowska z komisji polityki społecznej i Agnieszka Kozłowska-Rajewicz z komisji zdrowia. "Kobieta ma prawo do korzystania z osiągnięć nauki" - podkreśla Guzowska. "Nie widzę nic niemoralnego ani grzesznego w wytwarzaniu większej ilości zarodków i zamrażania ich dla pary, która chce mieć więcej niż jedno dziecko z in vitro" - mówi Kozłowska-Rajewicz.

Reklama

Bardziej zachowawczo wypowiada się Elżbieta Radziszewska, która w rządzie odpowiada za równe traktowanie. "Ta sprawa musi się wyjaśnić w dyskusji" - mówi Radziszewska. Ale dodaje: "W wielu krajach europejskich tworzy się tylko tyle zarodków, ile jest wszczepianych podczas jednej próby in vitro".

"Premier wpadł jak śliwka w kompot. Cokolwiek zrobi, będzie źle. Z jednej strony nie chce się narazić Kościołowi, z drugiej strony wie, że zakaz tworzenia zarodków nadliczbowych oznacza koniec metody in vitro w Polsce" - komentuje były minister zdrowia Marek Balicki. "Może zdarzyć się tak, że sprawa będzie odsunięta w czasie albo w ogóle zawieszona" - przewiduje.

p

Anna Monkos: Już dzień po tym, jak opisaliśmy projekt ustawy bioetycznej, posłowie PO zaczęli krytykować jej zapisy. Może trzeba było w trakcie pisania ustawy konsultować to z klubem?
Jarosław Gowin*: Pisałem ten projekt na polecenie premiera. Chodziło o to, żeby możliwie jak najszybciej przygotować regulacje prawne, bo sprawa jest pilna. Czas na konsultacje rozpoczął się teraz.

Czy nie należało ich przeprowadzić wcześniej?
To nie tak. Dyskusji uniknąć się nie da. Ale żeby ona miała sens, trzeba było przygotować sensowny i spójny punkt wyjścia. Zaproponowałem rozwiązania, które uznałem za najlepsze. Zdaję sobie sprawę, że są one bardzo konserwatywne, a PO jest partią pluralistyczną. Będziemy się więc spierać, ale wierzę, że dopracujemy się sensownego kompromisu.

Premier jest po pańskiej stronie?
Nie należę do polityków, którzy czują nieodpartą potrzebę bycia prowadzonym za rączkę przez premiera. Nie zamierzam też chować się za jego plecy. Przygotowałem ten projekt na własną odpowiedzialność.

I będzie pan bronił wszystkich zapisów ustawy?
Tak jest. Chociaż oczywiście są sprawy ważne i ważniejsze. Zakaz wytwarzania zarodków nadliczbowych to dla mnie absolutny priorytet. Tutaj możliwości negocjacji nie ma. Nie podpisałbym się pod ustawą, w której takiego zakazu by zabrakło.

Bierze pan pod uwagę taki scenariusz, że ustawa, która wyjdzie z klubu PO będzie diametralnie różna od pańskiego projektu?
Nie dopuszczam takiej możliwości.

A gdyby PO w ogóle wycofała się z ustawy?
Toby było tchórzostwo.

*Jarosław Gowin, poseł PO