Robocza wersja raportu, dotyczącego "głównych form zagrożeń korupcją z punktu widzenia ochrony bezpieczeństwa i politycznych interesów państwa", liczy kilkadziesiąt stron. "Nie chcemy ścigać korupcji tak jak CBA, chcemy się zająć rozwiązaniami instytucjonalnymi" - tłumaczy inicjatywę jego napisania szef BBN Władysław Stasiak.

Reklama

W raporcie nie ma konkretnych przypadków korupcji, są za to kontrowersyjne pomysły, które budzą zdziwienie nawet wśród urzędników BBN. Autorzy chcieliby np. uniemożliwić powrót do wojska oficerom, którzy odeszli do cywila. Trudniejsze byłoby też przechodzenie z biznesu do polityki.

Niektóre pomysły z raportu rykoszetem uderzają w BBN, np. zakaz oddelegowań pracowników. Szef BBN Władysław Stasiak do dziś jest bowiem zatrudniony w NIK, dostał urlop na czas pełnienia funkcji, więc sam poniekąd jest oddelegowany z jednej państwowej instytucji do drugiej. Były wiceszef BBN gen. Roman Polko został powołany do biura z cywila, a szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki był wcześniej prezesem Orlenu i do dziś pobiera z Orlenu odprawę. To sprzeczne z założeniami raportu.

Najbardziej kontrowersyjnym zapisem jest jednak instytucjonalne rozliczanie polityków z przedwyborczych obietnic. "Podoba mi sie pomysł powołania instytucji, która rozliczałaby polityków z ich obietnic. Co jakiś czas, np. co pół roku, dokonywano by porównania tego, co obiecano w kampanii wyborczej, z tym, co zostało zrealizowane" - mówi Stasiak. Jednak pomysł ten krytykują nawet pracownicy BBN. "Jak to wprowadzić w praktyce? Przecież to zupełnie nierealne" - mówią.

Reklama

Dokument miał być gotowy w połowie grudnia, jednak jego publikację odłożono do lutego. Dlaczego? "Chciałbym w styczniu zorganizować debatę z organizacjami pozarządowymi, zaprosimy też minister Julię Piterę" - mówi Władysław Stasiak. Na początku października szef BBN poprosił minister Piterę o przesłanie mu materiałów źródłowych i opracowań dotyczących korupcji. Dostał odpowiedź, że "aspektami związanymi stricte z korupcją zajmuje się CBA".

"Miałam wysłać do BBN całą ciężarówkę?" - mówi Pitera. "Mamy mnóstwo opracowań, ale ja zajmuję sie wykrywaniem luk w przepisach, a nie ściganiem korupcji. Nie rozumiem dlaczego BBN, które nie ma w swoich kompetencjach walki z korupcją, zajmuje się tym problemem. To jakiś absurd. Czemu ten raport ma służyć?"

W rozmowie z nami szef BBN deklaruje, że nie ma zamiaru tworzyć alternatywnego planu walki z korupcją i konkurować z minister Piterą. "Miałem nadzieję, że pani Pitera potraktuje moje pismo jako gest dobrej woli. Mogłem przecież wyjąć gotowy raport niczym królika z kapelusza" - mówi Stasiak.