Były esbek stwierdził, że podczas swojej pracy nigdy nie spotkał się z Zytą Gilowską, jako agentką, a nawet nie zetknął się z jej nazwiskiem, jako współpracownikiem SB. Przyznał, że jako tajni współpracownicy były zarejestrowane osoby, które odmówiły albo zrezygnowały z donoszenia - trzy dni temu Witold Wieczorek zeznał, że rejestracja Gilowskiej jako TW była fikcyjna.
Były szef lubelskiego SB powiedział też, że sprawdzone źródło informacji powinno podpisać składane przez siebie zeznania."Jeśli nie podpisało, oficer prowadzący powinien napisać notatkę, dlaczego podpisu nie ma" - dodał były szef lubelskiego SB. Zeznanie to jest bardzo ważne, bo w dokumentach, które Instytut Pamięci Narodowej przekazał sądowi, nie ma żadnego dokumentu podpisanego przez prof. Gilowską. Informacje od niej Wieczorek uzyskiwał podczas spotkań towarzyskich. Potem spisywał je i przedstawiał jako zeznania TW "Beata".
Również Janusz Gembala, bezpośredni przełożony Wieczorka stwierdził wczoraj: "Zyta Gilowska nie była tajnym i świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa".
Proces lustracyjny rozpoczął się na wniosek byłej wicepremier. Gilowska musiała odejść z rządu Kazimierza Marcinkiewicza po tym, jak pojawiły się podejrzenia o jej współpracy z bezpieką.