Kaczyński i Lepper z pewnością rozmawiali o sejmowej porażce, jaką Samoobrona zafundowała Kaczyńskiemu, głosując przeciw forsowanej przez PiS ustawie o zmianie prawa telekomunikacyjnego. Chodziło m.in. o zgodę na przechowywanie przez operatorów telefonicznych bilingów z rozmów przez 5 lat. To ułatwiłoby pracę policji w ściganiu mafii. Ale przez głosy posłów Leppera PiS przegrał.
Szczegóły dzisiejszego spotkania obaj politycy zachowali jednak dla siebie. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak powiedział tylko, że "spotkanie przebiegało w spokojnej atmosferze i obie strony zgodnie stwierdziły, że należy unikać zaogniania sytuacji".
A okazji do zaognienia jest coraz więcej. Lepper boi się, że PiS zabierze Samoobronie głosy rolników. Grozi więc, że nie poprze projektu budżetu, jeśli Kaczyński nie znajdzie więcej pieniędzy dla lekarzy, nauczycieli, emerytów i rolników. Zwiększyłoby to wydatki o dobre kilka miliardów. Na to premier nie chce się zgodzić.
Spór między Kaczyńskim a Lepperem podsyca też fakt, że premier mianował swoim doradcą Wojciecha Mojzesowicza. Szef Samoobrony uważa, że Mojzesowicz - były członek Samoobrony, obecnie w PiS - gdy był szefem sejmowej komisji rolnictwa, krytykował szefa Samoobrony. I dlatego Lepper nie może ścierpieć tej nominacji.