Szefowa niemieckiego Związku Wypędzonych wzięła na celownik polski rząd. Gdzie widzi przyczynę pogorszenia stosunków polsko-niemieckich? "Ona jest w Warszawie" - mówi rosyjskiemu dziennikowi "Wriemia Nowostiej". Pani Steinbach nie pasuje, że polskie władze zignorowały i skrytykowały berlińską wystawę "Wymuszone drogi".
Posuwa się nawet o krok dalej. Cytuje posłanie polskich biskupów do niemieckich z 1965 roku: "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie". Kwitując to: "Dobrze by było, gdyby katolicko nastawieni politycy poczuli to sercem". Swój wywód kończy: "Mam nadzieję, że te emocjonalne debaty ustaną i można będzie powrócić do rozsądnego dialogu".
Steinbach chyba nigdy nie przestanie zaczepiać Polaków. Najpierw kontrowersyjna wystawa w Berlinie, na której przedstawiła Niemców jako ofiary wojny. Potem jeszcze bardziej kontrowersyjna wypowiedź. W niemieckim radiu stwierdziła, że Polacy powinni konsultować z Niemcami sposób, w jaki chcą obchodzić rocznicę Powstania Warszawskiego. Dziś mamy ciąg dalszy.