"To chamstwo, chamstwo i jeszcze raz chamstwo!" - odgryzł się lider Samoobrony. Zasugerował, że premierowi brakuje kultury. "Ale to już jego problem. To nie ja zachowałem się jak awanturnik" - irytował się. Potem łagodził swoją wypowiedź, jakby miał nadzieję, że nie wszystko stracone. Ale PiS jest nieugięty - Lepper ma zniknąć z rządu.

W tej sytuacji jest już jasne, że jeśli pod obrady Sejmu trafi wniosek o samorozwiązanie parlamentu, Samoobrona będzie głosować za. Andrzej Lepper twierdzi, że najbardziej prawdopodobne są teraz wybory 26 listopada. Ale nie wykluczył, że gdyby powstał mniejszościowy rząd - nawet Platformy Obywatelskiej - Samoobrona go poprze.

PiS chce jednak szukać sejmowej większości. Adam Bielan, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, zapowiada, że tworzenie nowej koalicji potrwa najwyżej kilkanaście dni. Jeśli się to nie uda, dojdzie do przedterminowych wyborów. Bielan powtarza datę 26 listopada - drugiej tury wyborów samorządowych.

Andrzej Lepper od tygodni wymachiwał szabelką. Szantażował, groził wyjściem z koalicji, domagał się więcej pieniędzy z budżetu. I w końcu się doigrał. I choć zapewniał, że nie rozpacza z powodu utraty teki wicepremiera i ministra rolnictwa, był wyraźnie zdziwiony wypowiedzią premiera.

Lider Samoobrony nie jest teraz dłużny PiS. Mówi o Kaczyńskich, że "to ludzie, którzy nie potrafią budować, tylko burzyć. Dogadują się tylko z tymi, którzy chodzą przed nimi na kolanach". Nie ma sobie nic do zarzucenia. "Dobrze się wywiązałem ze swoich obowiązków, a bali się, że nie będę się potrafił zachować. To premier zerwał koalicję" - przekonywał.

Najprawdopodobniej prezydent wręczy Lepperowi odwołanie z rządu już dziś.