Jak dowiedział się DZIENNIK, Magdalena Jędrzejczyk zeznała w piątek prokuratorom, że Aneta Krawczyk miewała kontakty seksualne z wieloma mężczyznami. Jędrzejczyk obciążyła też byłego działacza Samoobrony Mariusza Strzępka, który uchodzi za jednego z kluczowych świadków w sprawie. "Strzępek brał narkotyki i podawał je innym, brała je również Aneta Krawczyk" - zeznała Jędrzejczyk.

Sam Strzępek pytany przez DZIENNIK o narkotyki ripostuje: "To jakiś absurd". Były działacz Samoobrony jeszcze kilka dni temu przyznawał w rozmowie z DZIENNIKIEM, że to on namówił Anetę do zeznań. Odbierał telefony od dziennikarzy, przedstawiając się jako jej pełnomocnik, doradzał jej i woził ją swoim samochodem.

Gdy jednak okazało się, że Łyżwiński nie jest ojcem jej córki, Strzępek nagle zaczął umniejszać swoją rolę. Mówi, że zeznawał tylko to, co słyszał: "Ja tylko pomagałem kobiecie, która znalazła się w dramatycznej sytuacji. Ze sprawy obyczajowej zrobiono aferę polityczną".

Do tej pory łódzka Prokuratura Okręgowa przesłuchała kilkunastu świadków w seksaferze. Z zeznań kilku z nich wynika, że poseł Stanisław Łyżwiński sypiał z Anetą Krawczyk. "To, co do tej pory zostało zebrane, nie wystawia dobrego świadectwa parlamentarzyście" - mówi nam jeden z prokuratorów. Jednak, jak się dowiedzieliśmy, wśród dowodów w tej sprawie nie ma ani zdjęć, ani nagrań.

Prokuratorzy nie są na razie w stanie przesądzić, czy uprawianie seksu z posłem było warunkiem otrzymania przez Anetę Krawczyk pracy w Samoobronie. Z naszych informacji wynika też, że prokuratura nie ma twardych dowodów na fakt współżycia seksualnego Anety Krawczyk z Andrzejem Lepperem. " To są właściwie tylko zeznania pani Krawczyk" - mówi nam osoba znająca szczegóły śledztwa.

Wkrótce prokuratura będzie także dysponowała kolejnym dokumentem, który zweryfikuje wiarygodność Anety Krawczyk. Prokuratorzy wystąpili o opinię biegłych dotyczącą występowania w jej organizmie oksytocyny, hormonu, za pomocą którego - według Anety Krawczyk - asystent posła Stanisława Łyżwińskiego Jacek Popecki miał jakoby wywołać przedwczesny poród. A to mogło doprowadzić do śmierci dziecka.

"Opinia w sprawie podwyższonego stężenia hormonu może być kolejnym, obok badań DNA, dowodem na prawdomówność Anety Krawczyk" - uważają prokuratorzy. Wyniki badania mają być znane już za dwa tygodnie.

W jaki sposób powstanie ekspertyza? Biegli przejrzą dokumentację szpitalną z czasu, kiedy ciężarna Krawczyk przebywała w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim. W środę rano śledczy zabrali karty szpitalne dokumentujące przebieg ciąży Anety. Na ich podstawie biegli mają sprawdzić, czy w dokumentacji lekarskiej znajdują się opisy objawów, które występują przy nadmiarze hormonu.

W pracy prokuratorów pojawił się również kolejny wątek. Zeznania świadków są obecnie porównywane z aktami sprawy rozwodowej, którą w grudniu 2002 r. wytoczył Anecie Stanisław Krawczyk. Cztery lata temu ówczesny mąż Anety twierdził, że zdradzała go z mężczyzną pochodzącym z Radomska.