"Raport cieszy się dużą popularnością, 800 wejść dziennie" - chwali się DZIENNIKOWI Andriej Sołdatow, redaktor naczelny portalu agentura.ru.
Tłumaczenie słynnego raportu ujawniającego kulisy działania polskich Wojskowych Służb Informacyjnych wymagało niemałego trudu. Do przełożenia na rosyjski były aż 163 strony specjalistycznego tekstu. W Polsce, jak obliczyliśmy, kosztowałoby to około 9 tysięcy złotych.
Andriej Sołdatow, szef agentura.ru, mówi, że z problemem pomogli mu się uporać "przyjaciele z Polski". Widać jednak, że tekstem zajmowali się fachowcy, którzy wyłapywali oczywiste błędy popełnione przez komisję Macierewicza.
Tak było w przypadku generała F.J. Bondarenki, który w polskiej wersji został mylnie przedstawiony jako były szef KGB. W wersji rosyjskiej występuje on jako naczelnik jednego z wydziałów tej służby.
"Macierewicz powinien być wdzięczny Rosjanom, że pomagają mu ulepszyć dokument, który zawiera błędy i przeinaczenia" - kpi Janusz Zemke, poseł SLD i szef komisji ds. służb specjalnych. Raport w wersji rosyjskiej, ale bez aneksów, można znaleźć pod adresem www.agentura.ru/dossier/pologne/wsi/raport/.
"Zamieszczaliśmy go w czterech częściach, żeby stopniować napięcie" - opowiada Sołdatow. Był to strzał w dziesiątkę, bo publikację codziennie ogląda ok. 800 internautów. Agentura.ru to znany rosyjski portal, który jest prywatną inicjatywą dziennikarzy. Opisuje on pracę służb specjalnych z całego świata, bazując na tzw. białym wywiadzie, czyli na analizie powszechnie dostępnych źródeł.
Zamieszczenie raportu o WSI na stronie agentura.ru potwierdza to, o czym mówiło się od dawna: Rosjanie bacznie analizują dokonania ministra Antoniego Macierewicza. Dla polskiej opozycji, która krytykowała likwidatora wojskowych służb, publikacja jest dowodem, że Macierewicz ujawnił tajemnice przydatne obcym służbom.
"Nie ma się co dziwić, że Rosjanie przetłumaczyli ten dokument. Duża część raportu poświęcona jest przecież operacjom WSI na Wschodzie. Zawsze się obawiałem, że dokument ten nie służy tylko polskiej racji stanu, ale też obcym służbom" - mówi Marek Biernacki z Platformy Obywatelskiej, członek komisji ds. służb.
Jego zdaniem minister odkrył zbyt wiele sekretów dotyczących działań WSI za wschodnią granicą: "Teraz ten dokument to zapewne obowiązkowy materiał do analiz dla służb rosyjskich. Upokarzające, że Rosjanie poprawiają błędy po Macierewiczu. To nie buduje prestiżu polskiego państwa" - dodaje Biernacki.
Z rosyjskiej publikacji nie robi tragedii profesor Andrzej Zybertowicz, doradca komisji Macierewicza: "W Rosji jest sporo osób, które mogą chcieć to przeczytać. Jest tam przecież bardzo dużo osób, które były lub są związane ze służbami specjalnymi" - kwituje. Chcieliśmy zapytać Antoniego Macierewicza, co sądzi o rosyjskiej publikacji, ale nie odbierał wczoraj telefonu.
Marek Dukaczewski, były szef WSI, sugeruje, że Macierewicz powinien dostać medal od Rosjan: "W raporcie zamieszczono dane, które znacznie wykraczają poza ustawowe zezwolenie. Wiele informacji, które znalazło się w tym raporcie, wskazuje na nasze zainteresowania na Wschodzie i przy tej okazji zdradza zakres tych zainteresowań".
"Publikacja raportu w takim wymiarze była nieocenionym prezentem dla wszystkich służb, w tym dla tych, które nie są nam przyjazne. Osoba, która taki prezent zrobiła obcym służbom, powinna zostać przez nie wysoko uhonorowana" - mówi generał Dukaczewski.